[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przed rozległym masywem Darovy. Paru wystąpiło bojazliwie naprzód, Anglicy
zaś wsparli się uśmiechnięci o swą broń. Jeden Wersgor zaczął biec. Nikt za nim
nie strzelał i po chwili wyrwał się drugi i następni, a wkrótce już mrowie pognało
w stronę fortecy.
Tego wieczora Huruga poddał się.
- To było dziecinnie proste - zaśmiał się sir Roger. - Zakorkowałem go tam!
Wątpię, czy miał wystarczające zapasy, jako że sztuka oblegania została tutaj
zapomniana. Więc najpierw pokazałem mu, że mogę spustoszyć całą planetę, za
co musiałby odpokutować nawet wtedy, gdyby nas zwyciężył, a w końcu dałem
mu te wszystkie gęby do wyżywienia.
Klepnął mnie w plecy, a kiedy podniosłem się i otrzepałem z pyłu, powiedział:
- No, bracie Parvusie, teraz gdy mamy cały ten świat,, chcesz tu zostać
pierwszym opatem?
64
Rozdział 15
Oczywiście nie mogłem przyjąć takiej propozycji. Pomijając trudne do
rozwiązania kwestie wyświęcenia, sądzę, że znam swe pokorne miejsce w życiu.
Tak czy owak było to wtedy próżne gadanie: mieliśmy tyle do zrobienia, że
starczyło tylko czasu na mszę dziękczynną.
Pozwoliliśmy odejść prawie wszystkim pojmanym Wersgorom, a sir Roger
nadał proklamację do Tharixanu przez wielki przekaznik głosu. Ogłosił w niej, że
wszyscy znaczniejsi właściciele obszarów ziemskich, które nie zostały spustoszone,
mają przybyć, złożyć hołd i zabrać bezdomnych. Dana przez niego lekcja była tak
surowa, że przez parę następnych dni aż roiło się od niebieskich gości. Musiałem
się nimi zajmować, aż zapomniałem, co to sen. Przybysze w większości byli
bardzo potulni. Prawdę mówiąc, rasa ta panowała między gwiazdami tak długo,
że teraz tylko ich żołnierze potrafili jeszcze wykształcić w sobie pogardę dla
śmierci. Lecz kiedy ci się poddali, mieszczanie i chłopi uczynili szybko to samo, a
że byli przywykli do wszechmocnego rządu nad sobą, nie śnili nawet o tym, by się
zbuntować.
Sir Roger poświęcił w tym czasie wiele uwagi ćwiczeniu swych ludzi w
obowiązkach garnizonowych. Mechanizmy i urządzenia twierdzy, bardzo proste,
zostały szybko obsadzone przez kobiety, dzieci, służbę i starców. Powinni być
zdolni powstrzymać flotę wroga przez jakiś czas bez naszego wsparcia. Tych, co
zdawali się hyc beznadziejnie tępi i niezdolni do opanowania diabelskiej s/tuki
odczytywania przyrządów, wciskania guzików i przekręcania gałek, wysłano na
bezpiecznie odległą wyspę, by dbali o nasz żywy inwentarz.
Kiedy przeniesione tak Ansby mogło już bronić się samo, baron wezwał swych
towarzyszy na jeszcze jedną wyprawo, tym razem kosmiczną. Wyjaśnił mi
przedtem swój plan; tylko ja jeden władałem wersgorskim, chociaż Branithar
(razem z ojcem Simonem) uczył szybko innych.
- Dotychczas udało nam się niezle, bracie Parvusie - stwierdził sir Roger. - Ale
sami nigdy nie damy rady, jeśli Wersgorowie ruszą przeciwko nam. Ufam, że
opanowałeś ich pismo i zasady matematyki na tyle przynajmniej dobrze, aby
przypilnować tutejszego nawigatora, by leciał, dokąd my będziemy chcieli.
- Przestudiowałem ich gwiezdne mapy - odpowiedziałem chociaż tak
właściwie, to oni nie stosują map, tylko kolumny cyfr. Nic ma żadnych sterników
na statkach; zamiast tego dają instrukcję sztucznemu pilotowi na początku
podróży, a potem ten... homunkulus kieruje całym lotem.
- Sam to dobrze pamiętam! - zamruczał sir Roger. - Tak nas Branithar
oszukał za pierwszym razem. Niebezpieczny stwór, ale użyteczny, użyteczny;
szkoda go zabić. Jestem jednak zadowolony, że nie będę go miał na pokładzie
podczas nadchodzący podróży. Ale nic łatwo przyszło mi postanowienie
zostawienia go w Darovie...
- Dokąd się wybierasz, panie? - przerwałem.
- Ach, tak. - Przetarł senne ze znużenia oczy. - Są i inne królestwa poza
Wersgorom; pomniejsze narody, co boją się dnia, w którym te ryjowate diabły
postanowią i ich zniszczyć. Będę szukał
sprzymierzeńców.
65
Było to dość oczywiste posunięcie, ale ja się nadal wahałem.
- No? - spytał sir Roger. - Co cię jeszcze gryzie?
- Jeśli dotychczas nie rozpoczęli wojny - wykrztusiłem czemu pojawienie się
nas, kilku zacofanych barbarzyńców, miałoby ich do tego przekonać?
- Słuchaj, bracie Parvusie. Jestem zmęczony skomleniem naszej niewiedzy
i słabości. Znamy prawdziwą wiarę, czyż nie? W zasadzie, podczas gdy narzędzia
prowadzenia wojny zmieniają się z wiekami, rywalizacja i intrygi nie wyglądają
inaczej ni subtelniej. Nie jesteśmy barbarzyńcami tylko dlatego, że używamy
innych rodzajów broni.
Nie bardzo potrafiłem obalić jego argumenty, tym bardziej, ze w jego
dowodzeniu była nas/a jedyna nadzieja - oprócz lotu na ślepo w poszukiwaniu
samotnej Terry. Najlepsze statki spoczywały w podziemiach Darovy. Kiedy je
wyciągnęliśmy, słońce pociemniało nagle od jeszcze większego pojazdu, który
zawisł nad nimi jak chmura gradowa, budząc przestrach wśród naszych ludzi.
Nadbiegł jednakże sir Owain Montbelle, wlokąc za sobą wersgorskiego inżyniera;
pochwycił mnie jak tłumacza i poprowadził do przekaznika głosu. Stojąc poza
zasięgiem ekranu, z wyciągniętym mieczem, sir Owain zmusił jeńca do rozmowy
z kapitanem tego statku.
Okazało się, że była to jednostka handlowa, która regularnie kursowała na tę
planetę. Widok zniszczonego Ganturathu i Stularaxu zatrwożył załogę. Mogliśmy
łatwo zestrzelić ten statek, ale sir Owain użył swej wersgorskiej marionetki, by
przekonać kapitana, iż był to nalot z Kosmosu, odparty przez garnizon w Darovie
i że powinien wylądować. Posłuchał, a kiedy otwarły się wrota, sir Owain
poprowadził grupę ludzi na pokład i opanował jednostkę bez trudu.
Wiwatowano mu potem dzień i noc - a on jawił się nam malowniczo dzielną
postacią, zawsze gotową do rzucenia żartu czy okazania uprzejmości. Sir Roger
zaś pracował bez wytchnienia, robiąc się coraz bardziej gburowaty. Ludzie lękali
się go i trochę nienawidzili, jako że zmuszał ich do tylu wysiłków. Sir Owain był
przy nim jak Oberon przy niedzwiedziu. Kochała się w nim bez wątpienia połowa
niewiast, chociaż on wyśpiewywał pieśni tylko lady Katarzynie.
Aup z tego handlowego statku był obfity, a najlepsza ze wszystkiego była moc
ziarna. Wypróbowaliśmy je nieco na naszym żywym inwentarzu, który chudł
pasąc się na wyspie niezbyt mu służącą niebieską trawą. Bydło przyjęło to tak,
jakby był to angielski owies. Usłyszawszy to sir Roger wykrzyknął:
- y jakiej planety by to pochodziło, musimy nią najpierw zawładnąć!
Przeżegnałem się i pospiesznie się oddaliłem.
Mieliśmy niewiele czasu do stracenia: nie było tajemnicą, że Huruga wysłał
statki z wiadomością na Wersgorixan natychmiast po drugiej bitwie o Ganturath.
Upłynie nieco czasu, nim dotrą do owego odległego celu, a i cesarz będzie go nieco
[ Pobierz całość w formacie PDF ]