[ Pobierz całość w formacie PDF ]

opuszczenia szkoły, to jest od dziewięciu lat, nigdzie nie zagrzał
długo miejsca ani nie znalazł takiego zajęcia, na którym by mu
naprawdę zależało. Jednakże przepracowanego w tak
urozmaicony sposób czasu nie uważał za stracony. Cenił sobie
nawet te osobliwe dni w klinice, kiedy pchał szpitalne wózki z
wystraszonymi staruszkami wśród różnojęzycznego tłumu, gdyż
przybywali tu pacjenci z całego świata, a wśród personelu też
można było spotkać ludzi wszystkich narodowości. Dzięki
dotychczasowemu trybowi życia nie miał żadnej stałej posady,
RS
184
którą musiałby porzucić w związku z koniecznością
opiekowania się Phil, ani przyzwyczajeń, których musiałby się
wyrzec.
Phil uchodziła za najmilszą osobę w rodzinie. Wszyscy
podzielali tę opinię, podobnie jak pogląd, że Tom jest
straszliwym dziwakiem i ma najtrudniejszy charakter z całego
rodzeństwa Fitzgeraldów. Phil, najbliższa mu wiekiem, była od
niego dokładnie o rok starsza. Cała szóstka urodziła się w ciągu
siedmiu lat, a potem młoda Peg zaprzestała wydawania na świat
potomstwa. Tom, przeglądając zdjęcia z dzieciństwa, nie mógł
się oprzeć wrażeniu, że ich sześcioro bardziej przypomina na
nich przedszkole niż rodzinę. Matka była jednak bardzo rada, że
w krótkim czasie uporała się z problemem rodzenia, i ceniła
sobie fakt, że wszystkie jej dzieci osiągnęły niemal
równocześnie pełnoletność. Tom miał zawsze w Phil
serdecznego przyjaciela, i gdy jako szesnasto i siedemnastolatek
stał się tematem zażartych dyskusji w związku ze swoją
odmową przyłączenia się do rodzinnej firmy, siostra zawsze
okazywała mu wsparcie. Przebywała w tym czasie w oddalonym
o trzydzieści kilometrów od Rathdoon mieście, gdzie uczyła się
stenografii i pisania na maszynie - rodzina bowiem zgodnie
uważała, że Phil powinna raczej pracować w biurze niż w
sklepie. Podczas kursu handlowego zwykła przyjeżdżać do
domu na weekendy i zachęcała Toma, żeby obrał własną drogę
życiową. Miała, podobnie jak on, dużą, okrągłą i zawsze
uśmiechniętą twarz. Przypominał sobie, że gdy przed laty
bawiła się na potańcówce z Redem Kennedym, usłyszała w
domu kazanie. Wprawdzie rodzina Kennedych jest przyzwoita i
trudno jej coś zarzucić, ale Phil powinna mierzyć wyżej. I
pomimo oburzenia siostry oraz jej zapewnień, że nie zagięła
parolu na Reda, członkowie rodziny w dalszym ciągu kręcili z
dezaprobatą głowami.
W Rathoon typ urody reprezentowany przez Phil zwykło się
nazywać okazałym. Matka pocieszała ją, że zeszczupleje we
RS
185
właściwym czasie. Czyż Anna, najstarsza z rodzeństwa, nie była
również w dzieciństwie tłuściutka? Pani Fitzgerald zawsze
uważała, że istnieje niepisane prawo, w myśl którego
dziewczyna musi być miła, szczupła i atrakcyjna, jeśli planuje
założenie własnej rodziny. Taka już była kolej rzeczy. Phil
próżno czekała na magiczną przemianę, związaną z działaniem
praw natury: pozostała krępa, nie pojawiły się dołki w jej
policzkach ani nie stała się cienka w talii, której to zalecie jej
siostra Anna zawdzięczała usidlenie Dominika - kandydata ze
wszech miar pożądanego na męża.
Tom nigdy nie uważał, żeby siostra była za gruba.
Niejednokrotnie jej to powtarzał, gdy przyjeżdżał do domu na
weekendy. Twierdził, że musi być niespełna rozumu, skoro
uważa, ze jest za tęga, a już prawdziwym szaleństwem byłoby
przypisywanie braku przyjaciół rzekomo nadmiernej tuszy.
- Kogo zatem do nich zaliczysz? Wymień choć kilku -
płakała.
Tom nie potrafił sprostać temu zadaniu. Oświadczył jednak,
że nie zna również przyjaciół swoich braci - przecież od dawna
nie mieszka w Rathdoon i nie orientuje się w tutejszych
stosunkach. Pragnąc przyjść siostrze z pomocą, zasugerował
wyjazd na wczasy dla samotnych. Każdy rozpoczynał je sam, a
wracało z nich wiele zakochanych par. Phil skwapliwie
przeczytała folder turystyczny i postanowiła usłuchać rady
brata.
- Nie mów nikomu, że to urlop dla osób samotnych -
poradziła matka. - Powiedz, że chodzi o zwykłą wycieczkę do
Hiszpanii.
Tom nigdy się nie dowiedział, co się dokładnie stało, w
każdym razie pomysł nie wypalił. Phil stwierdziła, że bardzo jej
się w Hiszpanii podobało i że była piękna pogoda, ale nic
ponadto. Pózniej, znacznie pózniej, siostra wyjawiła mu, że
wszystkie dziewczyny z wyjątkiem Phil chodziły bez
biustonoszy po plaży i że prawie każda urlopowiczka
RS
186
utrzymywała intymne stosunki z jednym lub kilkoma
mężczyznami z ich grupy - znowu z wyjątkiem Phil - a
poznawanie nowych ludzi, tańczenie z nimi i prowadzenie
rozmów w celu lepszego wzajemnego poznania się w ogóle nie
wchodziło w rachubę. Były to nie tyle wakacje dla osób
samotnych, co żądnych wrażeń i znajdujących je w łóżkach
nieznajomych.
W tamtym czasie jednak Tom o niczym jeszcze nie wiedział.
Siostra wróciła milcząca i zamknięta w sobie. Wkrótce potem
zauważył, że straciła na wadze, ale pozostawił ten fakt bez
komentarza, gdyż jako jedyny w rodzinie dotychczas
przekonywał ją, że tusza nie ma żadnego znaczenia. Gdyby teraz
zaczął ją podziwiać, pomyślałaby, że przedtem nie chciał jej
tylko sprawiać przykrości. Phil nie wybierała się już więcej na
tańce ani nie robiła, tak jak kiedyś, wypadów z koleżankami nad
morze. Uczciwie musiał przyznać przed samym sobą, że wtedy
nie zwrócił na to uwagi, dopiero potem przypomniał sobie
wszystko.
Phil przyjeżdżała czasami pociągiem do Dublina na
jednodniowe wycieczki. To były mordercze wyprawy: o
dziewiątej rano z miasta oddalonego o trzydzieści kilometrów
od Rathdoon wyruszał pociąg, który docierał w południe do
stolicy, a już o szóstej po południu odchodził pociąg powrotny.
Po wyczerpujących zakupach wszyscy, objuczeni paczkami,
wpadali na obolałych nogach na dworzec, aby wieczorem
wrócić do domu. Phil zawsze telefonicznie uprzedzała Toma,
ilekroć wybierała się na jeden z tych maratonów. Umawiali się
na przystanku jego autobusu, który jeszcze w tamtych czasach
był w kolorze brudnego beżu.
Podczas kolejnej wyprawy Phil wyglądała bardzo blado i
przyznała się, że w pociągu płakała z powodu ostrych boleści.
Współpasażerowie z przedziału radzili jej, żeby koniecznie
poszła się przebadać do szpitala. Tom przyglądał jej się
zatroskany, ale gdy zgięła się wpół i wydała z siebie przeciągły
RS
187
jęk, w jednej chwili podjął decyzję. Zawiózł ją do ambulatorium
szpitalnego. Zachowywał się w sposób opanowany i stanowczy.
Zażądał, żeby została niezwłocznie zbadana, utrzymując, że to
nagły przypadek. Jako brat podpisał zgodę na operację wyrostka
robaczkowego, był przy niej, gdy przebudziła się z narkozy, i
zapewnił ją, że już po wszystkim i że musi teraz tylko spokojnie
poleżeć i odpocząć. Na jej zaniepokojonej twarzy pojawił się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pomorskie.pev.pl
  • Archiwum

    Home
    Binchy Maeve Dublin 4
    drug.design.strategy chem.bioinformatics
    Mackenzie Myrna Flirt z przeznaczeniem
    LP. X XII. Kafka Franz MATURA.2010 Proces
    Sandemo Margit Saga o Królestwie śÂšwiatśÂ‚a 12 Drśźć…ce serce
    Wild Abandon Ronica Black
    Laurie, Hugh The Gun Seller
    Alexander, Lloyd Chronicles of Prydain 01 The Book of Three
    Clark_Mary_Jane_Zabawa_w_chowanego
    Montgomery L. M. Emilka 03 Emilka na falach śźycia
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • girl1.opx.pl