[ Pobierz całość w formacie PDF ]
akcesoria. Mam coś fantastycznego na każdą okazję.
Nicole w to nie wątpiła - garderoba Kary już od dawna zajmowała kilka z
wielu gościnnych pokoi w domu jej matki.
- Kara, naprawdę muszę iść spać, padam z nóg
- oznajmiła.
BOGATY MZ Z SYDNEY
113
- Niegrzeczne dziewczynki nie sypiają! - wykrzyknęła jej przyjaciółka z
entuzjazmem.
- Nie jestem niegrzeczną dziewczynką.
- Jesteś, odkąd spotkałaś swojego kochasia, sama mówiłaś.
- Kara!
- OK, OK., już będę grzeczna. - Kara posłusznie zgasiła lampkę na swoim
nocnym stoliku.
Nicole natychmiast poszła w jej ślady, jednak przez dłuższy czas nie
mogła zasnąć. Jej myśli wciąż krążyły wokół Russella, już za nim
tęskniła. Po kolacji wcale nie miała ochoty wracać do Kary, marzyła o
tym, żeby zostać z Russellem, jakimś cudem jednak nie uległa pokusie.
Właściwie nie był to cud, tylko wyraz oczu Hugh Parkinsona w chwili,
gdy ujrzał ich razem. Nie wydawał się zdumiony, tylko pełen przerażenia.
Nicole była pewna, że zna powód tej reakcji.
Parkinson bez wątpienia uważał ją za łowczynię majątków. Właśnie
dlatego tak bezwstydnie z nią flirtował - pragnął się przekonać, czy
zdołają odbić Russellowi. Chciał koniecznie pokazać najlepszemu
kumplowi jej rzekomo prawdziwe oblicze.
Pomyślała, że mężczyzni pokroju Hugh Parkinsona mają wyjątkowo
cyniczne spojrzenie na motywacje kobiet, które się nimi interesowały.
Cóż, niełatwo było być jedynym synem największego bogacza w kraju.
Nicole nie wątpiła, że ogromnie wiele kobiet starało się usidlić Hugh,
nawet jeśli nieszczególnie się im podobał.
114
MIRANDA LEE
Mimo to nie miał prawa zatruwać jej relacji z Russellem. Flirtowanie z
nią, a potem wzmianka
o zaręczynach z Davidem, były naprawdę niemiłe.
Podejrzewała, że Russell musiał się z nim rozmówić, bo kiedy wróciła z
łazienki, Hugh zachowywał się całkiem inaczej. Był mniej prowokujący i
zdecydowanie mniej rozmowny, jednak gdy na nią patrzył, dostrzegała w
jego oczach niepokój. Najwyrazniej nic nie mogło zmienić jego zdania na
temat powodów, dla których Nicole spotykała się z Russellem. Na jej
szczęście Russell najwyrazniej nie zamierzał dać się zniechęcić.
Z drugiej strony nieufność Hugh była całkowicie zrozumiała. Sam fakt,
że Nicole nosiła nazwisko Power, przyczyniał się do tego, że ludzie,
którzy jej nie znali, z góry zakładali, że jest chciwa
i zupełnie pozbawiona skrupułów. Jej przeszłość też nie pomagała. Hugh
z pewnością uważał ją za zepsutą, bogatą sukę, której obecnie nie stać na
prowadzenie pełnego blichtru stylu życia, więc szuka nowego bogatego
sponsora. Z pewnością nie uwierzyłby, że zależało jej na Russellu i że nie
była już zainteresowana tamtym życiem.
Nagle zaczęła martwić się tym, że nie zapoznała Russella ze swoją
prawdziwą sytuacją finansową. Co będzie, kiedy się przekona, że go
okłamała? Pomyślała, że chyba umrze, jeśli i on uzna ją za łowczynię
fortuny.
BOGATY M%7ł Z SYDNEY
115
- Przestaniesz w końcu tak ciężko wzdychać? - rozległ się w
ciemnościach głos Kary.
- Przepraszam.
- Jeśli zaraz nie zaśniesz, będziesz jutro miała paskudne cienie pod
oczami.
Nicole nie mogła się nie uśmiechnąć.
- To byłoby zdecydowanie niepożądane - oznajmiła pompatycznym
głosem.
- Oczywiście!
ROZDZIAA PITNASTY
Przez cały następny ranek Russell załatwiał zawodowe sprawy, żeby bez
przeszkód jak najszybciej wyjechać razem z Nicole do Tajlandii. %7ładen z
kierowników filii jego firmy nie wydawał się przejęty tymi
niespodziewanymi wakacjami szefa. Wszyscy uważali, że już od bardzo
dawna należy mu się odpoczynek.
Kiedy jechał w kierunku domu Kary, by zabrać stamtąd Nicole,
uświadomił sobie, że nie jest najlepszym z szefów. Dużo wymagał i
rzadko okazywał zrozumienie pracownikom. Właściwie zdawał się nie
uświadamiać sobie tego, że mogą oni mieć prywatne życie, niezwiązane z
firmą. Z drugiej strony płacił swoim ludziom mnóstwo pieniędzy, więc
nic dziwnego, że oczekiwał od nich ciężkiej pracy.
Russell miał ochotę sobą potrząsnąć. Musiał skończyć z tym wiecznym
kwestionowaniem każ- ' dego swojego czynu! Poprzedniego wieczoru
Hugh zasiał w jego umyśle mnóstwo wątpliwości, przez co Russell nie
zmrużył oka niemal przez całą noc.
Powtarzał sobie, że nie jest okrutnym człowiekiem. Może niełatwym,
wymagającym, jednak nie okrutnym. Zresztą stał się taki przez Powera i
teraz nie dało się nic z tym zrobić.
Na horyzoncie pojawiła się imponująca posiadłość należącą do rodziców
Kary, zbudowana jeszcze w latach trzydziestych dwudziestego wieku.
BOGATY MA%7ł Z SYDNEY
117
Russell podjechał prosto pod budynek i zaparkował tuż przed głównymi
schodami. Zrobiło mu się lżej na duszy, gdy uświadomił sobie, że lada
chwila zobaczy Nicole.
Jednak to nie Nicole otworzyła drzwi, gdy zadzwonił, lecz jej
przyjaciółka Kara. Wydawała się dość przygaszona.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]