[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Pani suknia znakomicie pasuje do tego salonu, panno
Grenville - powiedziała miłym głosem.
- Dziękuję pani za komplement.
- Nieczęsto spotykamy w zamku osobę tak młodą i
śliczną - ciągnęła lady Bowden. - Książę wspominał, że
zamieszka pani tutaj.
- Tak, pani. Moi rodzice nie żyją, a moja matka była
serdeczną przyjaciółką księżnej Jean.
Lady Bowden westchnęła.
- Wszyscy żałujemy księżnej. Miała tyle uroku. W
gruncie rzeczy, to ona ożywiła nieco mroczną atmosferę
panującą w zamku.
Leona spojrzała pytająco. Dama uśmiechnęła się, po czym
mówiła dalej:
- Zawsze, kiedy tu przychodzę, mam wrażenie, że
znajduję się w pałacu olbrzyma - ludożercy, Czy pani tego tak
nie odczuwa?
Leona roześmiała się. Rozumiała lady Bowden doskonale.
Stały obie w pewnym oddaleniu od reszty towarzystwa. Dama
spojrzała przez ramię i zniżyła głos.
- Książę daje się trochę wszystkim we znaki od śmierci
żony. Może zdoła pani wywrzeć na niego łagodzący wpływ.
- Nie wydaje mi się prawdopodobne, abym miała na niego
jakikolwiek wpływ - odparła Leona,
- Przypuszczam, że jest pani za młoda. - Lady Bowden
mówiła jakby do siebie. - Myślałam, że po stracie córki
Elspeth nigdy się już nie uśmiechnie.
- Jak to się stało, że umarła? - zapytała Leona.
- Nigdy nie była silnego zdrowia - powiedziała lady
Bowden. - Myślę, że zanadto się przemęczała. Miała zaledwie
piętnaście lat. Uwielbiała ojca. Polowali razem, jezdzili
konno. Starała się być mu towarzyszem, jakiego zawsze
pragnął. Tego roku była ciężka zima. Sforsowała się zamiast
leżeć w łóżku. Przeziębienie rozwinęło się w zapalenie płuc.
Nie dało się jej uratować.
- Jak mi przykro! - zawołała Leona. - Rozumiem, co
musiał czuć książę.
- Tak, to było najgorsze - powiedziała lady Bowden -
zwłaszcza, że jego syn... - nie dokończyła, gdyż podeszła do
nich właśnie siostra księcia.
- Zagra pani w karty, lady Bowden? Jego wysokość
uwielbia partyjkę wista przed spoczynkiem.
- Z największą przyjemnością - odparła lady Bowden.
Odsunąwszy się od Leony podeszła do stolika, przy
którym grywano w karty. Otworzyły się drzwi i weszli
panowie, aby dotrzymać damom towarzystwa.
Cóż takiego chciała powiedzieć?," zastanawiała się
Leona. Złościło ją, że im przerwano i nie dowiedziała się
niczego o Euanie. Nie miała nadziei na dalszą rozmowę, jako
że lady Bowden zajęta była grą, a pozostałe osoby skupiły się
przy kominku.
- Zdumiewające, jak zimne w tych stronach bywają
wieczory - ktoś zauważył. - W dzień na wrzosowiskach tak
przygrzewało, że chodziłem bez płaszcza.
- Przypuszczam, że chcesz w ten sposób usprawiedliwić
dwa chybione strzały! - parsknął śmiechem inny gość.
Wszyscy zaczęli rozmawiać o polowaniu i Leona nie
zdołała dowiedzieć się niczego więcej o tajemniczym
dziedzicu księstwa.
Rozdział 4
Leona postanowiła, że musi koniecznie przedostać się w
jakiś sposób do posiadłości lorda Strathcairna i zobaczyć się z
nim, ale mijał dzień za dniem i zrozumiała, iż nie będzie łatwo
tego dokonać. Przede wszystkim, czy to przez przypadek, czy
z rozmysłem, nigdy nie wypuszczano jej z zamku samej.
Książę, który, jak się wydawało, starał się najusilniej, aby
przyjemnie spędzała czas, zabierał ją na konne przejażdżki.
Czasami zastępowali go inni goście zamku. Pierwsi myśliwi
wyjechali i zjawili się następni, co wieczór odbywały się
wystawne kolacje, a do obiadu zasiadało dziesięć lub więcej
osób.
Leona odnosiła wrażenie, że starano się ją zabawiać jak
dzień długi i okazałaby się straszliwie niewdzięczna, gdyby
nie wzruszyła jej serdeczność, jakiej młodej dziewczynie nie
szczędzono na każdym kroku.
Z Edynburga przysłano kolejne suknie, a wraz z nimi
ciepłe, podbite futrem okrycia na zbliżające się chłody oraz
aksamitne żakiety, na które wciąż jeszcze było za ciepło,
nawet w powozie. Czuła, że książę obserwuje ją uważnie,
sprawdzając, jak reaguje na jego troskę. I jakkolwiek
interesowało ją nowe niezwykłe życie, w jakim przyszło jej
uczestniczyć, dręczyła się wciąż przypuszczeniami, że lord
Strathcairn musi uważać ją za osobę nieuprzejmą i
niewdzięczną. Rozważała najrozmaitsze sposoby, aby wysłać
do niego list. Pomyślała, że mogłaby podczas przejażdżki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]