[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czasu. W tej chwili różne sprawy i zobowiązania biznesowe nie dają
mi go dosyć. Czy to dlatego, że wcześniej nie miałaś chłopaka?
Pragniesz romantyczności. Mogę ci ją zapewnić, Skylar, po ślubie.
Ale teraz chcę tylko widzieć cię zabezpieczoną i szczęśliwą, na długo
przed narodzinami dziecka.
- Zabezpieczona i szczęśliwa - mruknęła, jakby do siebie. -
Wiesz, Zack, masz rację, nie miałam zbyt bogate go życia
uczuciowego. Prawdopodobnie powinnam ci być wdzięczna za
55
Anula
uratowanie mnie przed nieuniknionym staropanieństwem. - Jego
przesadne westchnienie nie zrobiło na niej żadnego wrażenia. -
Prawdą też jest, że lubię cię bardziej niż kogokolwiek wcześniej. Ale
muszę teraz myśleć o dziecku. Będę podejmowała decyzje, mając
przede wszystkim to - wskazała dłonią na powiększony brzuch - na
myśli. - Podniosła buntowniczo podbródek. - Jestem Skylar Fortune z
Dakoty Południowej. Musisz mi dać dużo powodów, dla których
powinnam zostać Nowozelandką w takim szalonym pośpiechu.
No, no, najwyraźniej zaprzeczała jego pierwszemu wrażeniu.
Ciąża zwiększyła jej pewność siebie i choć po części marzył, żeby ją
udusić, to, acz niechętnie, rosło w nim uznanie dla niej.
- Twój własny ojciec uważa, że mamy ze sobą wiele wspólnego,
na czym możemy budować związek. Ja też tak uważam.
- To dlatego, że mam coś, czego ty pragniesz. Przynajmniej bądź
szczery.
- Jestem szczery.
- Jesteś człowiekiem obytym, wyrobionym. Przyzwyczajonym
do bywania w dobrych restauracjach i na przyjęciach.
Prawdopodobnie kilkanaście pięknych kobiet tylko czeka na twój
telefon. Nie jestem jedną z nich. Oto ja - pokazała na siebie obiema
rękami - nie tamta dziewczyna z wesela.
- Nie chcę, żebyś była tamtą dziewczyną z wesela -
zaprotestował Zack. - Lubiłem cię już wcześniej. Uważam, że
cudownie wyglądasz, czy to w dżinsach, czy w sukience.
Prychnęła zniecierpliwiona, rumieniąc się.
56
Anula
- To dziecka chcesz, nie mnie. Zack nagle wstał.
- Jesteś tego pewna, Skylar?
Uniósł ją z krzesła, tak że tylko palcami stóp w pończochach
dotykała ziemi, i mocno pocałował ją w usta.
Pamiętał je. Szerokie, pięknie zarysowane i nieodparte. Jej imię
uśmiechało się do niego w myślach jak ciepłe powitanie. Znów poczuł
to samo co kilka miesięcy temu - że ona do niego pasuje. Że jego
pragnienie bycia z nią jest jednocześnie ważne i oszałamiające.
Zajęło kilka sekund, zanim odpowiedziała z niepewną
akceptacją. Przygarnął ją mocniej do siebie. Spokojnie, upomniał się,
nie przestrasz jej. To tylko przedsmak.
Oderwał się od jej ust i otworzył oczy. Z żalem posadził ją
delikatnie z powrotem na krześle, jej ręce ześliznęły się z jego ramion.
Przełknęła ślinę.
- Czy sprawiłem wrażenie mężczyzny, który cię nie pragnie? -
Wciąż stał pochylony nad nią, z twarzą o centymetry oddaloną od jej,
więc pytanie zadał właściwie szeptem.
Zacisnęła zębami mocno dolną wargę, potrząsając jednak głową.
Wyprostował się i skrzywił.
- Niech będzie. Romans. Zaczyna się od jutrzejszej kolacji, we
dwoje.
Zrobi na niej piorunujące wrażenie, jeśli trzeba, ale w końcu
dopnie swego. Czyli obrączki na jej palcu i lotu ich obojga na Nową
Zelandię.
57
Anula
- Alę ostrzegam cię, nie mam czasu na skomplikowane gierki.
Niedługo muszę wracać do domu, na Nową Zelandię, i chcę cię tam
mieć przy sobie.
Podszedł do drzwi i kilkakrotnie szczęknął zamkiem.
- A tak w ogóle - zaczął, czekając, by na niego spojrzała - to
tamtej nocy byłaś perfekcyjna w łóżku. Jedynym twoim błędem było
niezamknięcie drzwi.
58
Anula
ROZDZIAŁ PIĄTY
Wszystko szło źle! Nie mogła znaleźć zapinki od kolczyka z
jedynej posiadanej pary, w słoiczku został tylko ślad błyszczyka, a
kosztowne perfumy otrzymane od Elizy na dwudzieste pierwsze
urodziny w ogóle nie były w jej stylu.
Ale sukienka wyglądała wspaniale. Nawet jeszcze lepiej, uznała,
obracając się przed wielkim lustrem w łazience.
Głęboka barwa, zbliżona do miąższu szarej renety, zmieniała jej
skórę tak, że nawet te kretyńskie piegi wyglądały dobrze. Rozcięcie
było wręcz nieprzyzwoite, ale odciągało uwagę od tego, jak miękki
materiał opinał ją w pasie.
Osobiście uważała, że wygląda pięknie. Siedemnaście tygodni
ciąży dumnie rozpychało się w sukience.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]