[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na dole w biurze. Co będzie z Kariną, jeśli mnie złapią, gdy, pójdę zadzwonić?
pomyślał. Zresztą nawet gdyby mu się to udało, czy ma wystarczająco dużo
czasu, by czekać na policję?
Miał tylko jedno wyjście. Musi wyprowadzić Karinę z domu.
Ponieważ Luke nie słyszał, by ktoś szedł po schodach, uznał, że pora
działać. Odłożył pistolet by włożyć spodnie, które wieczorem rzucił na krzesło.
Darował sobie koszulę, która leżała w koszu z rzeczami do prania, a na
szukanie czystej nie miał czasu.
57
R
L
T
Ponownie upewniwszy się, że korytarz jest pusty, wyszedł z sypialni. I
Na palcach dotarł do sypialni dla gości, z której nigdy dotąd nikt nie
korzystał. Kiedy kupił ten dom, wynajął dekoratorkę wnętrz i zlecił jej między
innymi, by urządziła gościnną sypialnię. Po odebraniu pracy już nawet nie
zajrzał do tego pomieszczenia, które wreszcie na coś się przydało.
Luke miał nadzieję, że Karina nie zamknęła drzwi na klucz, bo pukając,
zdradziłby napastnikom swoją pozycję. Położył dłoń na klamce, delikatnie
nacisnął i po chwili był już w środku. Po cichu zamknął za sobą drzwi.
Spojrzał na łóżko. W delikatnej poświacie docierającej przez firanki z
ulicy dostrzegł Karinę. Nie spała, gdy tylko zaniknął drzwi, gwałtownie usiadła
na łóżku.
Cii, to ja, Luke szepnął.
Co się dzieje? spytała również szeptem. Mądra dziewczyna,
pomyślał. Nie panikuje, tylko dostosowuje się do sytuacji.
Wysiadło zasilanie.
Myślisz, że ktoś tu jest? spytała z wyraznym napięciem.
Nie wiem, ale wolę nie ryzykować. Ubieraj się. Musimy uciekać.
Błyskawicznie zerwała się na nogi.
Dzwoniłeś na policję? szepnęła tak, że ledwo ją usłyszał.
Nie było czasu odparł.
Szybko wyjęła ubrania z torby leżącej przy łóżku i włożyła je na siebie,
nie zdejmując tego, co już miała na sobie. Kiedy wkładała buty, otworzył
usta, żeby powiedzieć jej, żeby niczego z sobą nie zabierała, ale nie było takiej
potrzeby, ponieważ wyprostowała się i od razu do niego podeszła, nawet nie
patrząc w stronę torby. Była gotowa do drogi.
Mądra, pomyślał znowu z podziwem, choć trochę wbrew sobie. Nie
powinno go to dziwić, w końcu niebezpieczeństwo wisiało nad jej głową już
58
R
L
T
od ponad miesiąca, więc musiał się w niej wyostrzyć instynkt
samozachowawczy.
Luke przyłożył ucho do drzwi, lecz nic nie usłyszał, po czym polecił
Karinie:
Trzymaj się mnie.
Położył rękę na klamce i właśnie miał zamiar otworzyć drzwi, kiedy
nagle poczuł na plecach dłoń Kariny, która zbyt dosłownie potraktowała jego
polecenie. Cóż, pewnie nie chciała zgubić się w ciemnościach. Dotyk jej
ciepłych, miękkich palców muskających plecy wywołał iskrę. Usiłował ją
zignorować, ale gdzie tam. Serce przyspieszyło mu gwałtownie.
Zaskoczyła go, nic więcej.
Ostrożnie otworzywszy drzwi, upewnił się, że w korytarzu nadal
panowała cisza. Powoli wychylił się z pokoju. Karina szła za nim krok w krok.
Pozbawiony dopływu prądu dom szybko się wyziębiał. W korytarzu
chłód był lepiej wyczuwalny niż w sypialni. Luke poczuł zimne powietrze na
nagiej klatce piersiowej i musiał powstrzymać dreszcz. Pamiętał, że kurtkę
zostawił na wieszaku przy tylnym wejściu. Wezmie ją w drodze do garażu.
O ile uda im się dotrzeć tak daleko.
Schody prowadzące na parter znajdowały się zaledwie kilka kroków
dalej. Luke czuł drżenie rąk Kariny. Kiedy dotarli do pierwszego stopnia, spoj-
rzał w dół, lecz dojrzał jedynie ciemność rozproszoną tylko poświatą z okien.
A potem to zobaczył. Nie, nie coś czy kogoś, tylko ruch, gdzieś tam, u
podstawy schodów. Zaraz też pojawił się wąski strumień światła z latarki,
który przeszył ciemność i oświetlił różne przedmioty. Luke wiedział, że jeśli
precyzyjnie ustali zródło światła, pozna dokładną pozycję napastnika. Zcinał
mocniej broń.
59
R
L
T
Zwiatło powędrowało w górę, w ich kierunku. Ten, kto buszował na dole,
odnalazł więc schody. Luke usłyszał jakieś głosy. A zatem włamywacz nie był
sam, miał przynajmniej jednego wspólnika.
Intruzi musieli uznać, że Luke i Karina są na górze, bo ruszyli w stronę
schodów.
Luke podniósł pistolet, gotów do strzału, choć nie wiedział nawet, do
kogo celuje. Wiedział za to, że oddając pierwszy strzał, sam też stanie się ce-
lem. Co miał więc zrobić? Wycofać się? Kazać Karinie wrócić do pokoju? A
[ Pobierz całość w formacie PDF ]