[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Victor Junior pochłonięty był lekturą książki o czarnych dziurach i od czasu do czasu coś
wkładał do ust.
Normalnie kazałaby mu odłożyć książkę, lecz dziś Victor wrócił do domu w tak złym
humorze, że bała się powiedzieć cokolwiek, by nie rozdrażnić go jeszcze bardziej.
Ją samą dręczyły obawy o syna.
Kochała go tak bardzo, że nie mogła znieść myśli, iż mógłby mieć zaburzenia psychiczne, ale
też wiedziała, że nie będzie w stanie mu pomóc, jeśli nie spojrzy prawdzie w oczy.
Najwyrazniej spędził cały dzień w Chimerze, i to chyba sam, bo Victor przyznał, że od rana
go nie widział.
Jak gdyby wyczuwając jej spojrzenie, Victor Junior nagle odłożył książkę i zaniósł swój
talerz do zlewu.
Gdy wstawał, jego intensywnie błękitne oczy spotkały się ze wzrokiem matki.
Nie było w nich ciepła, nie było żadnego uczucia, tylko jasne, turkusowe światło, które
sprawiło, że Marsha poczuła się jak pod mikroskopem.
Dziękuję za kolację powiedział mechanicznie Victor Junior.
Potem słuchała jego kroków, gdy biegł na górę tylnymi schodami.
Na dworze nagle zagwizdał wiatr, więc spojrzała w okno.
W świetle żarówki nad garażem ujrzała, że zamiast deszczu teraz pada śnieg.
Wzdrygnęła się, lecz nie z powodu owego zimowego krajobrazu.
Chyba nie jestem dziś głodny stwierdził Victor.
To bodaj pierwszy raz, odkąd wróciła do domu po obchodzie w szpitalu, on sam zaczął
rozmowę.
Coś cię martwi? spytała.
Chcesz o tym porozmawiać?
Nie musisz odgrywać psychiatry odpowiedział oschle Victor.
Wiedziała, że może się obrazić.
Nie odgrywała psychiatry.
Postanowiła jednak, że zachowa się jak osoba dojrzała i nie będzie zaogniać sprawy.
Victor i tak jej powie, co mu jest.
No cóż, a mnie coś martwi powiedziała.
Postanowiła, że przynajmniej będzie szczera.
Victor podniósł na nią wzrok.
Ponieważ znała go bardzo dobrze, sądziła, że żałuje swej poprzedniej odzywki.
Przeczytałam dziś kilka artykułów ciągnęła.
Rozważano w nich niektóre skutki braku rodziców u dzieci wychowywanych przez nianie
czy też spędzających nadmierną ilość czasu w przedszkolach.
Niektóre z tych wniosków da się odnieść do Victora Juniora.
Martwi mnie to, że nie wzięłam dłuższego urlopu, gdy był mały, i że nie spędzałam z nim
więcej czasu.
Na twarzy Victora natychmiast pojawiło się rozdrażnienie.
Przestań powiedział tak samo oschle, podnosząc obie ręce do góry.
Nie chcę tego dalej słuchać.
Ja uważam, że z Victorem Juniorem wszystko jest w porządku, i nie chcę wysłuchiwać tych
psychiatrycznych głupot, że jest wręcz przeciwnie.
Chyba trochę przesadzasz! odparła nieco zniecierpliwionym tonem.
Litości! jęknął Victor, ujmując talerz z nie dokończoną kolacją i wyrzucając jedzenie do
śmieci.
Nie mam na to ochoty.
To na co masz ochotę? spytała.
Victor wciągnął głęboko powietrze i wyjrzał na dwór przez okno.
Chyba się przejdę.
W taką pogodę? zdziwiła się.
Mokry śnieg, błoto.
Myślę, że coś cię gnębi i nie potrafisz o tym powiedzieć.
Odwrócił się i spojrzał na żonę.
Czy to tak wyraznie widać?
Marsha roześmiała się.
To straszne patrzeć, jak się zamartwiasz.
Powiedz mi, co cię męczy.
Jestem twoją żoną.
Victor wzruszył ramionami i podszedł do stołu.
Usiadł i splótł dłonie, opierając łokcie na podkładce pod talerz.
Istotnie, coś mnie męczy przyznał.
Jak to dobrze, że moi pacjenci nie mają tak wielkich problemów z mówieniem
powiedziała Marsha.
Wyciągnęła rękę, żeby ciepłym gestem dotknąć ramienia Victora.
Victor wstał i podszedł do tylnych schodów.
Przez chwilę nasłuchiwał, po czym zamknął drzwi i wrócił do stołu.
Pochylając się do Marshy, powiedział: Chcę, żeby Victor Junior przeszedł pełne badania
neurologiczne, takie same, jak siedem lat temu, gdy nastąpiło to załamanie inteligencji.
Marsha nie odpowiedziała.
Niepokój dotyczący rozwoju osobowości syna to jedno, lecz zaniepokojenie ogólnym stanem
zdrowia to coś zupełnie innego.
Już sama propozycja takiego badania zaszokowała ją, podobnie jak wzmianka o problemach
z inteligencją.
Pamiętasz, jak nagle spadł mu iloraz inteligencji, gdy miał trzy i pół roku? spytał.
Oczywiście, że pamiętam odrzekła.
Uważnie patrzyła na męża.
Dlaczego jej to mówi?
Przecież wie, że to tylko spotęguje jej niepokój.
Chcę przeprowadzić te badania jeszcze raz powtórzył Victor.
Coś przede mną ukrywasz powiedziała niespokojnie.
O co chodzi?
Czy coś mu jest?
Nie! odrzekł Victor.
Wszystko jest w porządku, już przecież mówiłem.
Po prostu chcę mieć pewność, a gdy powtórzymy te badania, będę ją miał.
To wszystko.
Ale dlaczego właśnie teraz? dopytywała się.
Powiedziałem ci, dlaczego odrzekł ze złością.
Chcesz, żebym zgodziła się na poddanie naszego syna pełnym badaniom neurologicznym,
nie podając mi przyczyn? spytała.
Nie zgadzam się!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]