[ Pobierz całość w formacie PDF ]
będziesz się raczył kapustą. Delicje.
Smak kapusty nie ustępuje woni kwiatów.
To bluznierstwo.
E, tam...
Co widzisz?
Słońce w zieleni.
Co czujesz?
Czuję zimny powiew wiatru.
Co jeszcze?
Pada deszcz. Liście stają się ciężkie, a piasek wilgotny.
Ty nie lubisz kwiatów?
Ubóstwiam.
Przesada, niewiele mamy wspólnego z bóstwami.
Jak się nazywasz?
Amarylis. Taki napis widnieje na szyldzie, zawieszonym nad wejściem do szynku. Co
chwila przychodzą tu spragnieni goście. Pszczoły spijają nektar.
Cierpisz?
W pewnym sensie.
Marzysz o innym życiu?
Marzę, czy to grzech?
Nie, kwiaty nie grzeszą. Nie mają czym.
Ja spełnię to marzenie. Cięte kwiaty w kryształowym wazonie, oto wizja twojego raju.
Kryształ tak pięknie lśni w słońcu. Tnij!"
Napisałem ten dialog, a nauczycielka spojrzawszy na mnie z grozą, powiedziała: Dziecko,
co z ciebie wyrośnie?" Tuż przed zaśnięciem oglądałem w lustrze goły brzuch, na próżno szukając
kiełków. To coś, rozumowałem, powinno wyrosnąć z pępka. Nie wyrosło.
- Wspomnienie z dzieciństwa - usłyszałem głos.
- Sam doprawdy nie wiem dlaczego.
- Intensywna czerwień przywraca pamięć odległej przeszłości. To wspomnienie stworzyło
dobrą atmosferę.
- Powiedziałbym, ciepłą, niemal rozkoszną.
- Mówię ustami Efera, który razem z tobą przeniknął do czerwieni. Będzie twoim
przewodnikiem po terytorium wewnętrznym. Czy chcesz, by wzmogło się uczucie rozkoszy?
- Czerwień ciemnieje, słońce wkrótce osiągnie zenit.
- To pozorne maksimum. Mogę wstrzymać istniejące w twoim wymiarze przemijanie czasu.
Czy dobrze znosisz ekstazę?
- Nie wiem.
- Ekscytuje mnie ta zdumiewająca istota.
- Jestem tylko człowiekiem.
- Tylko, tylko! Czas przestaje istnieć. Mów o swoich wrażeniach.
- Ciepła fala wędruje od stóp do lędzwi, tu przemienia się w gorący ołów.
- To płynne złoto. Mów, co czujesz.
- Ból w lewej pachwinie.
- A teraz?
- Lekki powiew na plecach.
- A teraz?
- Kołysanie.
- Mów, co widzisz.
- Biegną po piaszczystej drodze. Z lewej strony purpurowe morze, z prawej rubinowe góry.
Przede mną Różowa Zatoka. Biegnę coraz szybciej, stopy unoszą się nad piaskiem, pokonałem
grawitację i poruszając ramionami, płynę w powietrzu. Rozkoszne uczucie. Kim jesteś?
- Powiedzmy, twoim kosmicznym uwielokrotnieniem, twoją gwiazdą.
- Słyszę śmiech.
- Bo ubawiła mnie ta metafora. Gwiazda to zaledwie punkt gorejący blaskiem, światło
potrzebne dla rozpoznania dróg Pierwszej Strefy Wszechświata. Te punkty można połączyć liniami
i wtedy powstanie kształt, zarys postaci siedzącego człowieka, lewa ręka spoczywa na kolanie,
prawą dłonią podparł brodę. Myśli. Tak, to kosmiczna istota myśląca. Ale punkty, można łączyć
dowolnymi liniami, rysując kwiaty, wozy drabinaste, smoki wielogłowe zionące ogniem, zygzaki.
Przed kim uciekasz?
- Przed pustką.
- %7łartujesz. Wszechświat to niemal doskonała pełnia. Kipi, niczym mleko pozostawione na
ogniu. Eksploduje, imploduje. Rozszerza się i kurczy jak mięsień serca. Pustka nie istnieje. Twoje
niedoskonałe zmysły widzą cienie na ścianie groty. yle widzisz, zle słyszysz, chociaż biegniesz
ponad morzami i górami, chociaż ciągle biegniesz, pokonując coraz większą przestrzeń i czas. Co
widzisz?
- Ziemię z wielkiego oddalenia.
- Widzisz model Ziemi.
- I miliony światełek. Jedne gasną, drugie zapalają się. Przybywa świateł, mimo że inne
gasną.
W ciągu jednej sekundy tysiące gaśnie i dwa razy tyle zapala się. Ziemia jaśnieje i jaśnieje.
Ubywa cieni.
- Zdołaliście dwukrotnie przedłużyć życie ludzkie, czy również rozkosz?
- Do niedawna najwyższą i najtrwalszą rozkoszą były dla nas kontemplacje piękna.
- Stworzyłeś teorię świadomego odczuwania rzeczywistości, które zwiększa dystans do
wszelkich rzeczy, zwalnia przemijanie i pozwala rozkoszować się trwaniem.
- Byłem współautorem tej teorii.
- Co dzieje się z twoją świadomością na moim terytorium czerwieni?
- Zawieszony w przestrzeni, nie odczuwam skutków ciążenia. Słyszę twój głos i własne
słowa. Czerwień hipnotyzuje, osłabia świadomość. A może akcja toczy się w mojej
podświadomości?
- Przerzuciłem most, który połączył oba brzegi. Możesz swobodnie wędrować, odchodzić i
wracać jak fale. Zwiadomość i podświadomość wzajemnie przenikają się. Próbujemy wzbogacić
twoje doznania, zaostrzyć zmysły, pogłębić uczucia, usunąć bariery lęku, niechęci przed nowymi
kolorami, uczynić dotykalnymi abstrakty. Uśmiechasz się.
- Gdy dotykani lśniącej powierzchni marmuru, gdy trzymam w palcach perłę, gdy kładę
dłoń na grzbiecie konia, gdy czuję pod opuszkami palców szorstką skórę pięty, nie nawykłej do
obuwia, gdy zagryzam wargi - wiem, że istnieję w rzeczywistości, nawet jeśli w tym momencie nie
myślę. Jak dotknąć abstraktu?
- Radość to drzewo o zdrowym pniu, pachnącym korą, to drzewo o wspaniale
powyginanych konarach rysujących się gmatwanina gałęzi na tle jakiegokolwiek nieba. Gałęzie
wypuszczają pąki, z których rozwijają się liście. Drzewo rośnie w oczach, czerpiąc z ziemi blask.
Pień, konary i gałęzie emanują światłem. Usiądziesz w cieniu tego drzewa i przekonasz się, że to
drzewo bez cienia. Więc staniesz tuż przy nim, opierając się plecami. Dreszcz rozkoszy przeniknie
twoje ciało. Dotknąłeś abstraktu.
- Radość sprawiają również drobiazgi, mówił kosmolog Laurin, który ma drobną żonę.
- Jedynie wy, ludzie, umiecie śmiać się z samych siebie.
- Nie wszyscy, nie zawsze.
- Bo rytm pozwala odróżnić dzień od nocy; co teraz widzisz?
- Tysiące istot spacerujących po ulicach miasta.
- Oni nie spacerują. Oni przebierają nogami, co powoduje przesuwanie się taśmy,
utrzymującej w stałym ruchu koła, dzwignie, które wprawiają w ruch mechanizm Zegara, mój
[ Pobierz całość w formacie PDF ]