[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nabiją go i tyle! Będzie tylko hańba!
Nie będzie odparł Marks.
Jak to nie będzie?!
Możesz go przecież wysłać w charakterze mięsa armatniego.
Poruszyłem się niespokojnie.
Mięsa?! Co to ma znaczyć?! wykrztusiłem.
Właśnie! Jak to rozumiesz? Ernest też zdębiał.
Zwykłe zagranie taktyczne. To się praktykuje w najbardziej czcigodnych
armiach wyjaśnił Maks. Posłuchaj. Fuks idzie. Zciąga na siebie ogień i furię
Blokerów. Blokerzy wyładowują na nim całą energię bojową. Fuks ucieka. . .
Wcale nie ucieknę! przerwałem oburzony.
Nie przerywaj! zgromił mnie Maks uciekasz, albo padasz rażony. . .
Wcale nie padnę rażony.
Padniesz. Blokerzy tłuką cię na kwaśne jabłko, walą jak w bęben, robią
z ciebie bity kotlecik.
Skóra mnie zaswędziła wobec takiej perspektywy, ale nie dałem tego po sobie
poznać.
Wcale nie zrobią ze mnie kotlecika wykrztusiłem.
No, więc pulpet siekany. Poddajesz się, biorą cię do niewoli. . .
Wcale mnie nie wezmą! zaprotestowałem.
Ale Wielki Eksperymentator zapalił się już do swojej okrutnej wizji i nie zwa-
żając na moje sprzeciwy ciągnął dalej podniecony.
Upojeni złudnym zwycięstwem Blokerzy tracą czujność, rozklejają się,
ucztują, nurzają się w obżarstwie. Wtedy my znienacka wysyłamy do akcji nor-
malnych wyszkolonych ochotników i spadamy jak sępy na rozklejonych, oszoło-
mionych, ucztujących i nurzających się w obżarstwie Blokerów. Roznosimy ich
na ostrzach szabel, miażdżymy, unicestwiamy. Blokerzy trzęsąc tłustymi brzucha-
mi uciekają w popłochu. . .
Myślisz, że będą się trzęśli? zapytał rozochocony Ernest.
Na pewno. Wydając nieartykułowane dzwięki wybiegną z twierdzy jak sta-
do oskubanych gęsi i nigdy już nie odważą się wrócić. . .
108
I nigdy już nie odważą się wrócić powtórzył jak zahipnotyzowany Er-
nest. Ale właściwie dlaczego? zapytał odzyskując nagle przytomność umy-
słu.
Dlaczego? Maks zamrugał oczami no. . . ja bym w każdym razie nie
wrócił. Z samego wstydu.
Ty. Ale oni nie mają wstydu skrzywił się Ernest. Wciąż ich lejemy,
a oni bezwstydnie wracają.
To prawda stropił się Maks ale to nic. W każdym razie to będzie
zwycięstwo w zupełnie nowym stylu. Kolosalny efekt, bracie! Pomyśl, takie za-
skoczenie! Jakie będą mieli miny! I jakiego najedzą się strachu. I jakie fantastycz-
ne porobimy zdjęcia do naszego archiwum! Właściwie przecież nie mamy do tej
pory zdjęć uciekających Blokerów. . .
To prawda przyznał zaskoczony Ernest mamy różne zdjęcia, ale na
żadnym nie uciekają. . .
To będzie miażdżący efekt propagandowy, jak pokażemy takie fotki w bu-
dzie. Nieradek dostanie szału. . .
Może to wreszcie go wykończy. . . westchnął Ernest. No więc dobra,
przyjmuję ten plan. Ostatecznie nic nie ryzykujemy. A więc fuks idzie pierwszy
w charakterze mięsa armatniego, a po nim w jakąś godzinę wysyłamy ochotni-
ków. . .
Nie będziesz potrzebował poczerwieniałem z wściekłości ja sam dam
radę. Do tej pory już będzie po wszystkim. Nasz sztandar załopocze na twierdzy!
Dobra. . . dobra. . . oby tak było skrzywił się lekceważąco Ernest.
No to wyruszam. Dajcie mi uzbrojenie i zaprzysiężcie mnie.
Zaraz. . . zaraz. . . nie bądz taki szybki Bill uśmiechnął się Maks
najpierw chcę zobaczyć tę mapę.
Mapę wyniosę wam jutro.
Jutro? Mowy nie ma. Wyniesiesz ją dzisiaj. Zanim ruszysz do twierdzy.
I zanim zostaniesz w ogóle przyjęty dodał Ernest.
Nie wierzycie mi?
Ernest wzruszył ramionami.
Nie wiadomo co się z tobą stanie. Pamiętaj, że idziesz w charakterze mię-
sa armatniego, a to nie jest zbyt miłe. Może ci się przytrafić coś przykrego. . .
możesz nie wytrzymać nerwowo, zdradzić ze strachu. . . mogą cię Blokerzy prze-
kabacić. . . Najpierw pójdziesz po mapę.
Jak pójdę, to mama mnie złapie i zapędzi do obiadu. Nie wiem, czy zdą-
żę. . .
Na pewno zdążysz. Masz czas do trzeciej. O trzeciej będzie czekał na ciebie
Zeflik pod starym nasypem przy studzience. I przyprowadzi cię tutaj.
Dobra westchnąłem zrezygnowany i chciałem wyjść, ale Maks mnie
zatrzymał.
109
Poczekaj, ktoś musi cię przeprowadzić przez tajną strefę. Zajrzał do pierw-
szej izby. Pięciu ochotników zabawiało się tam hałaśliwie w mało wykwintną grę
zwaną salonowcem.
Gdzie jest Kwiczoł? zapytał Maks.
Poszedł jęknął zaczerwieniony Dendroń rozcierając sobie siedzenie.
A Czarny Piter i Paterek?
Też poszli odparł Lompa wszyscy poszli. Powiedzieli, że muszą od-
prowadzić kozę i że będą o trzeciej.
Co oni sobie myślą?! zdenerwował się Ernest zupełny brak dyscypli-
ny! %7łeby tak odejść bez odmeldowania?! I kto teraz odprowadzi fuksa?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]