[ Pobierz całość w formacie PDF ]
bardzo się poprawił, a dzisiaj znowu wydawał się zamknięty w sobie i
przybity. Teraz rozumiała dlaczego. Pewnie ma wyrzuty sumienia, bo po
tamtym skandalu ich relacje bardzo się rozluzniły.
Popatrzyła na Mike a z nadzieją. Czy możemy spotkać się innym
razem?
Jasne potwierdził bez namysłu. Schowam tylko resztę rzeczy i
schodzę ci z drogi.
Miranda cofnęła się o krok. Tak jakby był na mojej drodze, pomyślała.
Co to takiego? zapytała, gdy kilka godzin pózniej zjawiła się u
ojca. W porównaniu z domem, w którym się wychowała, ten bardziej
przypominał działkę. Dawne dobre lata minęły. Najpierw rodzinna tragedia,
potem skandal, który zniszczył karierę ojca, wypadek... Pieniądze, które
kiedyś nie stanowiły żadnego problemu, powoli zaczynały się kończyć.
Popatrzyła ze zdziwieniem na trzy czarne plastikowe worki ustawione
118
R
L
T
pod ścianą w przedpokoju. Wypchane, opierały się jeden o drugi jak
zmęczeni pasażerowie podróżujący metrem.
Ojciec zawsze był minimalistą. Lubił porządek i czystość, a swój
dobytek ograniczał do rzeczy niezbędnych. Co więc jest w tych workach,
zastanowiła się Miranda.
Tata siedział w salonie, telewizor wyświetlał kanał sportowy.
Wspominano karierę wujka Wesa, jego wybitne osiągnięcia.
Zrobiłem porządki odparł ojciec, spoglądając na córkę.
Zaciekawiona schyliła się, by zajrzeć do pierwszej torby.
Steven nadzwyczaj szybko przyjechał wózkiem do przedpokoju.
Przypominam, że obiecałaś przyrządzić mi dzisiaj kolację.
Miranda, słysząc to, znieruchomiała. Z pewnością nie chciał, by wiedziała,
co jest w workach. Cofnęła się, a ojciec powtórzył: Chyba dotrzymasz
obietnicy? Umieram z głodu.
To zupełnie nie pasowało do taty. Odeszła od tajemniczych czarnych
worków i podniosła przyniesioną przez siebie torbę z zakupami.
Zaraz zabieram się do pichcenia odparła z wymuszoną wesołością,
która miała zamaskować jej rozczarowanie.
Do przedpokoju wszedł Walter, stary druh ojca, również były
sportowiec, i zaczął szykować się do wyjścia.
Cześć, Walterze powitała go.
Dobry wieczór, pani Shaw odpowiedział grzecznie i wskazał na
torbę wyładowaną sprawunkami. Może ja ją zaniosę?
Nie, dzięki, dam sobie radę zapewniła z uśmiechem.
Ale nim wyjdziesz, mógłbyś wyrzucić te torby ze śmieciami
powiedział Steven, wskazując na trzy czarne worki.
Miranda spostrzegła ledwie widoczny grymas, jaki pojawił się na
119
R
L
T
twarzy Waltera. Wyraznie coś mu się nie podobało. Swe obiekcje zachował
jednak dla siebie i skinął tylko głową.
Nie ma sprawy, Steve.
Obserwowała go, jak podnosi worki i wychodzi z nimi na zewnątrz. W
środku coś cichutko zadzwięczało.
Co tata postanowił wyrzucić i dlaczego nie chciał, żeby zajrzała do
worków? zastanowiła się Miranda.
Porzuciła szybko te myśli i ruszyła do kuchni. Kolacja z tatą jest
ważniejsza, gdyż zdarza się niezwykle rzadko.
Podczas kolacji nie mogła się skupić na rozmowie, choć mimo to
starała się zachęcać ojca do konwersacji, tym bardziej że był jeszcze
bardziej milczący niż zwykle. Widziała, że jest pogrążony w myślach i
jakby nieobecny. Odpowiadał monosylabami. Gorzej niż z trzyletnim
dzieckiem, pomyślała rozgoryczona Miranda.
Coś go nurtowało, lecz swoim zwyczajem nie zamierzał na ten temat
rozmawiać. Miranda pod pytywała go, próbowała nieśmiało porozmawiać
o śmierci Wesa, lecz daremnie.
Strasznie mi przykro, że Wes zginął odważyła się wreszcie
powiedzieć to wprost i z niepokojem czekała na reakcję ojca.
Dopiero po długiej, krępującej ciszy ojciec odparł, wzruszywszy
ramionami.
Ludzie wciąż umierają.
Mimo to jest mi przykro odparła. Lubiłam go.
Ja też.
Zabrzmiało to dziwnie obojętnie. Jakby za tym stwierdzeniem nie
kryły się żadne uczucia. Miranda poczuła żal. Czy gdyby to jej się coś stało,
ojciec zareagowałby tak samo obojętnie? zastanowiła się Miranda.
120
R
L
T
Przyjazniliście się od wielu lat odparła, próbując podtrzymać
rozmowę.
Steven skinął głową.
Owszem, od bardzo dawna.
Dlaczego Wes przestał cię odwiedzać? zapytała Miranda, głośno
zamknąwszy zmywarkę i odwróciwszy się do ojca. Czy z twojej
inicjatywy? Nie chciałeś go widywać?
W życiu różnie bywa odparł wymijająco.
Wiesz co, jestem już trochę zmęczony. Chyba pójdę do siebie. Jeśli
masz ochotę, to zostań tu sobie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]