[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zdjęcie, zrobione wtedy w lesie... Usiadł na ławeczce przystanku autobusowego i zakrył dłonią usta.
Zdjęcie przedstawiało zbliżenie kukły, pokazującej upiorny gest wsuwania środkowego palca w zamkniętą
dłoń.
Coś rzuciło na niego cień. Adrian podniósł głowę. Słońce zasłaniał wysoki mężczyzna w czarnym
garniturze. Kilka metrów dalej stał drugi w takim samym stroju. Rękę opierał na otwartych, tylnych
drzwiach czarnego Mercedesa 300. Samochód miał zapalony silnik. Pierwszy mężczyzna wyjął Adrianowi
z ręki album i schował go do kieszeni. Tym samym ruchem wyciągnął legitymację służbową na
metalowym łańcuszku i podetknął chłopakowi przed nos. Powiedział coś, ale Adrian go nie słuchał -
zrezygnowany wstał i pozwolił się zaprowadzić do samochodu.
* * *
Piwnica przypominała bunkier z czasów drugiej wojny światowej. Czarne, błyszczące kable szły
wierzchem po gołych betonowych ścianach, na których widać było odciski desek szalunku. Zimne światło
jarzeniówek i echo powtarzające każdy dzwięk czyniły to miejsce niezwykle mało przyjaznym. W dosyć
przestronnym pomieszczeniu stało biurko, a na nim telefon, otwarty aluminiowy laptop i monitor
połączony kablem z kamerą na statywie, wycelowaną w Adriana. Chłopak siedział na twardym
drewnianym krześle. Drugie, identyczne, stojące po przeciwnej stronie biurka, zajmował ten sam
mężczyzna w czarnym garniturze. Adrian w myślach nazwał go Agentem". Po dwóch stronach drzwi
wejściowych stali milczący faceci. Też w czarnych garniturach.
- Wiesz, dlaczego tu jesteś? - zapytał Agent, przerywając trwającą od kilku minut ciszę.
- Dlatego, że wjechałem do Parku Narodowego samochodem? - Adrian wysilił się na ironię, ale nie
odniosło to żadnego skutku. .
- Nie. Byłeś świadkiem pewnego wydarzenia. Miałeś kontakt.
- Uznacie mnie za wariata, jak wam to wszystko opowiem.
- Nic podobnego. Te informacje mogą być dla nas bardzo cenne.
Adrian poprawił się na niewygodnym krześle i założył nogę na nogę. Nie był do końca pewien, czy to się
dzieje naprawdę. W ciągu ostatniej doby jego definicja rzeczywistości stała się bardzo pojemna.
- Z czym miałem niby kontakt? - zapytał ostrożnie.
- Mam nadzieję, że pomożesz nam w poznaniu tego czegoś.
- Nie jestem idiotą. Wiem, że chodzi wam o tę mgłę, ale ja prawie nic nie rozumiem z tego, co widziałem.
- Wymienimy się wiedzą. W 1987 roku pewien francuski turysta zginął na szlaku - zaczął Agent. - Spadł
w przepaść, a ciało odnaleziono po dwóch dniach. Martwe ponad wszelką wątpliwość, bo już rozkładające
się, pojechało w chłodni do Marsylii. Mimo to widziano go miesiąc pózniej, jak w jednym ze schronisk
popijał kawę. Mgła rzadko kopiuje umarłych, a i to tylko wtedy, jeśli zapisze wzorzec tuż po śmierci. W
większości wypadków oryginał żyje i nie ma pojęcia, że został skopiowany. W 1991 polski turysta
zabłądził we mgle, ale jego golem dotarł do schroniska i przez cały wieczór bawił się w towarzystwie
znajomych. Gdy rano zmarznięty oryginał dowlókł się do celu, w swoim łóżku znalazł kilkadziesiąt
kilogramów błota. Dokładnie mówiąc, golemy nie są wykonane tylko z gliny, ale z pozlepianych ze sobą
wszelkiego rodzaju latających drobin, które dają się łatwo formować przy użyciu minimalnych sił i wilgoci.
Jeśli chodzi o powodzenie akcji, to przypadek tego turysty był klapą. Ustaliliśmy, że golem musi wrócić.
Inaczej zebrane przez niego informacje nie są przekazywane do masy macierzystej. Ale prawdę mówiąc, i
tego nie jesteśmy pewni.
- Nikt nie robił analiz? Badań?
- Chłopcze... To było PRL. W dodatku w stanie rozkładu Jedyne, co zrobiono, to rozszerzono granice
Parku. Park nie istnieje po to, by chronić przyrodę - istnieje, by chronić ludzi. Badania, owszem, były.
Dwóch naukowców-zapaleńców z cieniutkimi portfelami... Traktowano ich tak jak łowców duchów.
Zainteresowaliśmy się ich pracą, gdy przeanalizowaliśmy statystyki zjawisk tego typu z dzienników
milicyjnych, a pózniej policyjnych. Założyliśmy oczywiście, że zgłaszano znikomy procent przypadków.
Sprawa okazała się poważniejsza, gdy w1995 roku jeden z naukowców, będących już wtedy u nas na
etacie, został skopiowany. Przeciwnik wykazał się inteligencją, zdobywając wyniki badań z okresu
piętnastu lat. Automatycznie musieliśmy przestać traktować Mgłę jako zjawisko naturalne, czy raczej
paranormalne, w stylu kręgów wypalanych na polach przez statki kosmiczne. Badania Mgły nie są proste.
W teren możemy wysyłać tylko ludzi nie obeznanych w sprawie, czyli również nie wiedzących dobrze,
czego szukać. Z oczywistych względów obawiamy się, że poufne informacje zostaną wyciągnięte prosto z
umysłu. Ty byłeś w samym centrum. Dlatego jesteś dla nas tak cennym zródłem danych - pierwszym od
dłuższego czasu.
- OK, panie Mulder. - Adrian w końcu zebrał się w sobie. - Skserowano wam naukowca... Znam swoje
prawa. Nie możecie mnie tu trzymać bez powodu. Wjechałem samochodem do parku, ale za to grozi mi co
najwyżej mandat. Słucham więc, jak mogę wam pomóc. Zrobię, co będę mógł, a potem sobie pójdę.
- Skoro tak stawiasz sprawę... Opowiedz nam po prostu, co wydarzyło się od wczorajszego świtu. Inaczej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]