[ Pobierz całość w formacie PDF ]
napływ sił i otuchy. Nie zaniepokoił jej nawet odgłos czyichś
kroków. Odwróciła się. To był Paul.
- Moje biedne kochanie - powiedział, biorąc ją w ramiona. -
Wracam właśnie z hotelu. Powiedziałem im, co o tym myślę.
Zabiorę Kerriganowi dzierżawę hotelu.
- Nie, to tylko pogorszy sprawę.
- Wybacz, ale to mój interes, ja podejmuję decyzje,
kochanie. Zastanówmy się, co ty masz te raz zrobić!
- Zrobię, tak jak mówili. Pojadę gdzie indziej.
106
ewa7775 - emalutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- Nie. Możesz przecież zatrzymać się u nas. Mama się
ucieszy. Jutro zaplanujemy, co dalej. Nie odmawiaj - powiedział,
gdy otworzyła usta, żeby zaprotestować. Pocałował ją.
- Skąd wiedziałeś, gdzie jestem?
- Domyśliłem się, że tu przyjedziesz. To jest twoje
sanktuarium. Na dodatek spotkałem twoją małą przyjaciółkę.
Przynajmniej ona jest po twojej stronie.
Więc babcia miała rację, radząc Ailsie zaprzyjaznić się z
dziewczynką.
Przed opuszczeniem sanktuarium Ailsa przystanęła na
chwilę, dotykając kamieni. Spodziewała się, że może
podświadomie usłyszy jeszcze jakąś wiadomość od babci.
Poczuła, że wszystko ułoży się pomyślnie.
Pojechała za Paulem i zaparkowała pod jego domem. Pani
Desmoines była w salonie i wysłuchała zdziwiona wyjaśnień
Paula.
- Mówiłam już, że to barbarzyńcy. Przygotuję ci zaraz pokój,
moje dziecko.
Gdy matka wyszła, Paul znowu wziął Ailsę w ramiona.
Odpowiedziała na jego pocałunki z całkowitym oddaniem, które
teraz już uważała za naturalne.
Potem puścił ją i pozwolił jej usiąść. Wyciągnął rękę po
kluczyki od jej samochodu i wyszedł. Słyszała, jak otwiera
bagażnik i wyjmuje walizki, a potem wnosi je na piętro. Czuła się
107
ewa7775 - emalutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
bezpiecznie. Ale co będzie jutro? Jak mogła zostać we wsi, nawet
pod ochroną Paula, jeśli ludzie byli tak wrogo do niej nastawieni?
Jemu też mogłoby to zaszkodzić, zwłaszcza gdyby dowiedzieli
się, że jest w niej zakochany. A gdyby została żoną Paula? Nie
zaakceptowano by jej nigdy. "Powinien wrócić do Lauretty" -
pomyślała.
- Twój tata prosił, żebyś wybrała się na wyspę w Zatoce
Morbihan - powiedział Paul, wchodząc do salonu. - Myślę, że
powinnaś pojechać tam jutro. Mam ważne spotkanie w
interesach, nie mogę go odwołać, ale wezmiesz ze sobą Briana.
Nie powinno cię spotkać nic złego, ale wolę, żebyś miała
ochronę.
Suzanne, starsza pokojówka, stanęła w drzwiach i czekała,
by zaprowadzić Ailsę do jej pokoju. Poinformowała, że kolacja
będzie za godzinę. Potem uśmiechnęła się krzywo i zniknęła.
Ailsa rozpakowała tylko parę niezbędnych rzeczy. Starannie
wybrała sukienkę, w której miała zamiar iść na kolację.
Trykotowa koszulka i dżinsy nie nadawały się na tę okazję.
Paul przebrał się także. Madame Desmoines miała również
odświętną czarną suknię, zgodnie z francuskim obyczajem
starszych kobiet. "Czy i ja zmieniłabym się, gdybym zamieszkała
we Francji?" - pomyślała Ailsa i zaraz zganiła się za takie
urojenia. Miała przed sobą tyle problemów, że rozmyślania o
osobistym szczęściu uznała za przedwczesne.
108
ewa7775 - emalutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Spędzili przyjemny wieczór. Około dziesiątej Ailsa
podziękowała i poszła do swego pokoju. Paul odprowadził ją pod
drzwi i czule pocałował na dobranoc.
- Wkrótce nie będę musiał żegnać cię pod drzwiami -
szepnął.
Pomimo nawału przykrych myśli Ailsa usnęła szybko. Była
śmiertelnie zmęczona.
Gdy rano zeszła na śniadanie, Paula już nie było. Pani
Desmoines podała jej kawę i croissanty.
- Wolałabyś pewnie jajka na bekonie i grzanki?
- Nie, lubię francuskie śniadania.
Wkrótce zjawił się Brian.
- Pośpieszmy się - powiedział. - Mam rozkład rejsów.
Niedługo odpływa statek na wyspę Gavr'inis.
Ailsa zabrała z sobą notes i aparat fotograficzny. Wsiadając
do samochodu, miała niejasne przeczucie, że znów spotkają ją
przykrości. Ale co złego mogło się jeszcze wydarzyć?
ROZDZIAA 9
Po drodze Brian, jak zwykle, miał niewiele do powiedzenia.
- Czy myślisz o wyjezdzie stąd? - zapytał.
- Nic jeszcze nie postanowiłam.
109
ewa7775 - emalutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Nie chciała mu powiedzieć, że wszystko zależy od Paula, że
tylko Paul mógł zatrzymać ją we Francji albo pożegnać na
zawsze i skłonić do wyjazdu.
- Skąd wypływa statek? - zmieniła temat.
- Z Locmariaquer.
- Ojciec chce, żebym sfotografowała megality na wyspie.
Mówił, że to wyjątkowo piękne okazy. I są tam słynne rzezby.
- Tu wszędzie są megality i rzezby.
- Tak, ale tego typu znajdują się tylko tu i w Irlandii.
- Czy one coś znaczą? - Brian próbował wykazać
zainteresowanie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]