[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wściekła była teraz, prawie było mu żal ludzi, którzy będą mieli pecha stanąć jej na
drodze.
Poza tym też sporo czytałam dodała zniecierpliwiona Grimma.
Tak, naturalnie dodał pospiesznie Dorcas. Tylko wiesz, tak sobie myślałem,
czy nie byłoby lepiej, gdybyśmy troszkę rozsądniej. . .
Nie będziemy więcej uciekać przerwała mu jakimś takim dziwnym tonem,
jakby to nie Grimma mówiła. Będziemy walczyć na drodze, będziemy walczyć przy
bramie. Będziemy walczyć w kamieniołomie. I nigdy nie skapitulujemy. . .
A co to znaczy skapitulujemy ? zainteresował się Dorcas.
. . . gdyż obce jest nam pojęcie kapitulacji!
Przynajmniej mnie jest obce zgodził się Dorcas.
Zapadła cisza, przerwana w końcu przez Grimmę:
Chcesz usłyszeć coś dziwnego?
113
Dorcas przemyślał propozycję.
Zaryzykuję.
Są o nas książki.
Takie jak Guliwer ?
Guliwer był o człowieku, a ja mówię o książkach o nas, a przynajmniej o ta-
kich jak my, normalnych rozmiarów istotach, tylko jeszcze nie wiem, czy to o nas, czy
nie, bo nie wszystko mi się w nich zgadza. No bo ci, których opisują te książki, noszą
czerwone czapki, przeważnie mają białe brody, czasami jakieś upiorne drewniane buty
albo skrzydła jak pszczoły. I nazywają się krasnoludki. Aha: ludzie wystawiają im miski
z mlekiem, wtedy te całe krasnoludki pomagają im w pracach domowych.
Z tymi skrzydłami to bujda ocenił Dorcas. Za mała powierzchnia nośna.
I żyją w grzybach. . . dodała Grimma.
Gdzie?! Zdecydowanie niepraktyczne.
I głównie zajmują się naprawą butów, to jest my się zajmujemy. . .
To już lepiej.
I malujemy kwiaty, żeby miały ładne kolory dokończyła.
114
Tym razem Dorcas przyjrzał się jej podejrzliwie.
Kwiatki sprawdziłem już dawno: kolory mają wbudowane odparł w końcu
urażony. Bzdury jakieś wypisują w tych książkach.
Ciekawe dlaczego nie wszystko się zgadza?
Pojęcia nie mam, bo ja takich tam nie czytam sarknął Dorcas. Jak książka
nie ma spisu i numeracji części, to nie jest uczciwa książka. A najlepiej gdy ma jeszcze
rysunki, jak się co naprawia.
Jeśli ludzie nas złapią, to tak skończymy: w czapeczkach i niewygodnych butach,
malując bez sensu kwiatki zawyrokowała ponuro Grimma. Nie pozwolą nam być
nikim więcej jak krasnoludkami. . . Miałeś kiedyś wrażenie, że nigdy się nie dowiesz
wszystkiego, co powinieneś wiedzieć?
Owszem: cały czas je mam.
Wyznanie to nieco zaskoczyło Grimmę.
Wiem jedno przyznała w końcu kiedy Masklin wróci, musi mieć dokąd
wrócić.
Aha mruknął Dorcas. Teraz wreszcie rozumiem.
115
* * *
W legowisku Jekuba było zimno, a ponieważ często były tu też przeciągi i niezbyt
miło pachniało, prawie nikt się tu nie zapuszczał, co Dorcasowi idealnie pasowało.
Bez przeszkód i obaw przedostał się pod plandekę, pod którą spał Jekub, i wdrapał
się na swe ulubione miejsce. Nawet za pomocą sznurków, drabinek i pomostów była to
długa droga, toteż gdy w końcu dotarł do celu, siadł i poczekał, aż oddech go dogoni.
Ja przecież tylko chcę pomóc innym powiedział ze smutkiem, gdy odpo-
czął. Dawać takie rzeczy jak prąd i w ogóle. . . ułatwiać życie. Wiesz, nikt mi za to
nigdy nie podziękował. . . Chcieli, żebym wymalował Znaki, no to wymalowałem. Te-
raz Grimma chce walczyć z ludzmi. . . za dużo książek czyta, potem ma takie pomysły,
dobrze: wiem, że to wszystko przez to, że chce zapomnieć o Masklinie, ale wspomnisz
moje słowa: nic dobrego z tego nie wymknie. Tylko że jak jej nie pomogę, to wynikną
z tego jeszcze gorsze rzeczy. Nie chcę nikomu robić krzywdy. . . wiesz, takich jak ja
znacznie trudniej naprawić niż takich jak ty. . . Tobie to dobrze: śpisz tu spokojnie tyle
czasu. . .
116
Nagle zapadła cisza znacznie dłuższa i głębsza niż zwykłe przerwy w monologu.
W końcu Dorcas powiedział bardzo cicho:
Tak się zastanawiam. . .
Następne całe pięć minut miotało nim pod Jekubem przy wtórze dziwnych komen-
tarzy w stylu:
To na nic, potrzebny nowy akumulator. . . to w porządku. . . powinno wystarczyć,
jak się wyczyści. . . wygląda dobrze. . . hmm, zbiornik prawie pusty. . .
Wreszcie Dorcas wymaszerował spod plandeki, zacierając z zadowoleniem dło-
nie każdy potrzebuje jakiegoś celu w życiu, by działać. Co prawda niektórzy ma-
ją cele zupełnie nienormalne, jak Nisodemus, a inni chcieliby po prostu, żeby Masklin
wrócił jak Grimma, dajmy na to. . . co konkretnie chciałby osiągnąć Masklin, tego
nikt nie wiedział, ale nie ulegało wątpliwości, że było to coś naprawdę wielkiego. Jak się
ma cel w życiu, to czuje się, jakby się miało znacznie więcej niż cztery cale wzrostu
przynajmniej ze sześć.
A Dorcas właśnie znalazł sobie taki cel.
117
* * *
Człowiek wrócił pózniej i tym razem nie sam. Oprócz normalnego samochodu, któ-
rym dotąd jezdził, przyjechała też duża ciężarówka z napisem Blackbury Stone & Gra-
vel PLC na skrzyni. Koła obu pojazdów, zmieniając śnieg w błyszczące błoto ziemistej
barwy, przejechały wąską drogę i zatrzymały się przed bramą kamieniołomu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]