[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Chłopak kiwnął tylko twierdząco głową.
-
Więc sam pewnie zauważyłeś, że można się zarazid również odwagą. Odwaga i siła biorą się z
wiary. Te trzy rzeczy potrafią się rozchodzid po ludzkich sercach jak silna fala. Potrzeba tylko kogoś
pierwszego, kto mocno wierzy, że Elohim jest z nim. Dzięki niemu, jak kręgi na wodzie, odwaga
rozlewa się w sercach towarzyszy. Pierwszy był Dawid, a gdy pokonał olbrzyma, wszyscy ruszyli w
jego ślady.
62
Tomek cały czas potakiwał głową i zajadał pieczone mięso.
-
Wczoraj także i ty zostałeś napełniony odwagą i siłą, gdy wzniosłeś okrzyk razem z armią Księcia
Michała. Gdy ujrzałeś ich potęgę, poczułeś się bezpieczny. Wiedziałeś, że nikt nas nie zwycięży,
kiedy oni są po naszej stronie.
Tomek przełknął olbrzymi kęs mięsa i zamilkł na pewien czas. Wyglądał, jakby chciał o coś zapytad,
ale nie wiedział od czego zacząd. W koocu się przemógł.
-
Elezarze! Kim ty naprawdę jesteś? Czy jesteś człowiekiem?
_
Kotbzteł 5
Miębrvj trzem* światami
tlezar uśmiechnął się. Sprawiał wrażenie jakby wyczekiwał, aż padnie to pytanie. Wydawał się byd
zadowolony z tego, że chłopiec chce poznad go lepiej. Przez chwilę patrzył w milczeniu Tomkowi
prosto w oczy, jakby przymierzał się do wyjawienia niezwykłego sekretu. W koocu rzekł:
-
Nie! Nie jestem człowiekiem! - tu ponownie zrobił przerwę, aby zebrad myśli i najlepiej to
wyjaśnid.
-
Mówiłem ci już, że pochodzę z innego świata. Wojska Księcia Michała również. Elohim umożliwił
nam przemieszczanie się tam i z powrotem. Gdy jesteśmy w waszej rzeczywistości, przybieramy
postad ludzi. Po naszej stronie wyglądamy zupełnie inaczej.
-
Jak wyglądacie? - zapytał bardzo zaciekawiony Tomek.
-
Nie umiem ci tego dokładnie wyjaśnid. Musiałbyś pojawid się u nas i sam zobaczyd, tylko że wam
ludziom na razie nie zostało to dane. Mogę ci jedynie powiedzied, że tam wyglądam jeszcze
przystojniej niż tutaj. Ha, ha, ha! - zaśmiał się wesoło Elezar.
-
A kiedy się urodziłeś? - pytał dalej Tomek.
-
Ja się nie urodziłem, tak jak ty. Przed początkiem czasu Elohim postanowił powoład do istnienia mój
świat.
-
To musiało byd bardzo dawno temu? - pytał dociekliwie Tomek.
-
Nie było jeszcze wtedy tych starych drzew, ani tego kamienia na którym siedzisz. W ogóle nie istniała
jeszcze planeta Ziemia. Najważniejsze, że był Elohim. Jak wiesz, On jest od zawsze, po prostu nigdy
nie miał początku.
-
To musiało byd pewnie parę tysięcy lat wstecz? -dociekał Tomek.
-
Powiedzmy, że wiele tysięcy lat temu.
-
To ty masz kilka tysięcy lat? - wykrzyknął zaskoczony Tomek.
-
Dużo więcej niż kilka tysięcy. Elohim rzekł kiedyś: niech zaistnieje Elezar" i wtedy się pojawiłem.
On ma taką moc, że rozkazuje słowem, aby coś zaistniało. Przed chwilą tego nie było i na jego
polecenie już jest. Tak było ze mną. To wspaniałe uczucie, kiedy zaczynasz rozumied, że istniejesz,
że masz swoje myśli, swoje imię, możesz zdecydowad o tym, czy iśd w prawo, czy w lewo. To jest
niezwykłe.
-
A armia Księcia Michała? Dużo was jest? - ciągnął Tomek.
-
Wiele miliardów, dużo więcej niż ludzi mieszkających na ziemi.
-
Ale dlaczego od razu wojsko, czy był tam jakiś wróg? - słusznie zauważył mały giermek.
66
___
-
Nie, nie było jeszcze żadnego wroga, ale byliśmy już przygotowani do walki. Zaraz zrozumiesz, że
przydała się ta umiejętnośd. W naszej armii każdy ma wyznaczone zadanie. Są posłaocy, którzy
potrafią przemieszczad się z ogromną szybkością, aby przekazad ważne wiadomości. Jeszcze inni są
sługami Elohima, stale są przy Nim, na każdy Jego rozkaz. Są śpiewacy, którzy śpiewają dla Niego
pieśni dzieo i noc, przez cały czas, a śpiewają tak wspaniale, że chciałoby się stale ich słuchad.
-
A ty, czym ty się zajmujesz? - pytał zaciekawiony rozmową Tomek.
-
Jestem strażnikiem do zadao specjalnych. Chroniłem do tej pory rożnych ważnych ludzi i ważne
miejsca. Jestem oficerem w Armii Zwierzchności.
-
Armii Zwierzchności? - powtórzył zaintrygowany chłopiec. - To są jakieś inne?
-
Tak, są Trony, Panowania, Zwierzchności i Władze. Każda z nich jest potężna.
-
No, ale jeśli nie było wroga, to co chroniłeś, przed kim?
-
To jest trafne pytanie. Zło wyszło spośród nas samych. Na początku wszyscy wojownicy byli
dobrzy, bo taki jest Elohim. Potężny, grozny, ale i dobry. Wszyscy zawsze słuchaliśmy rozkazów
Elohima, nie znaliśmy nieposłuszeostwa. Był pośród nas największy i najwspanialszy wojownik. Był
także strażnikiem, jak ja, a jednak nie mógłbym się z nim równad. Był najpotężniejszy, najsilniejszy i
najmądrzejszy spośród wszystkich stworzeo jakie kiedykolwiek zaistniały. Gdybyś go wtedy
zobaczył, nie potrafiłbyś oderwad od niego oczu.
-
Czy był taki jak Książę Michał?
67
-
Był jeszcze wspanialszy. Elohim nazwał go Synem Jutrzenki, co w innym języku tłumaczy się
Lucyfer.
-
O kurczę! - jęknął Tomek. - Już gdzieś słyszałem to imię. Myślałem, że występuje tylko w
opowieściach.
-
O nie! On istnieje naprawdę. Lucyfer był dobry i posłuszny rozkazom Elohima. Miał też
niesamowity wygląd. Wyobraz sobie potężnie zbudowanego atletę.
-
Masz na myśli pakera? - upewnił się chłopak.
-
Tak właśnie, tylko o wiele większego od księcia Michała. Złote obręcze ze szlachetnymi
kamieniami ozdabiały jego mocarne mięśnie. Cały promieniował niezwykłym różowo-czerwonym
światłem. Był tak wspaniały jak wschodzące słooce. Można było patrzed na niego godzinami i grzad
się w jego niezwykłym świetle. Był tak mądry, że gdy patrzył mi w oczy, wydawało się, że wie o
czym myślę, chociaż tak naprawdę tylko Elohim to potrafi. Gdyby największy mędrzec chciał zagrad
z nim w szachy, to Lucyfer na początku gry przewidziałby wszystkie ruchy i kombinacje przeciwnika.
Wygrałby z zamkniętymi oczami. Wyobraz sobie, że pewnego dnia pojawiła się w jego głowie myśl,
która jednych przeraża, a innych śmieszy. Syn Jutrzenki zapragnął byd tak potężny jak Elohim. Chciał
mied swoje królestwo i chciał rządzid nim samodzielnie, nie pytając Pana o zdanie. Niektórzy
mówią, - tu Elezar ściszył głos, jakby mówił coś strasznego. - niektórzy mówią, że chciał nawet
wyrzucid Elohima z tronu i panowad nad wszystkim.
-
Nie kumam, co w tym śmiesznego. - zdziwił się Tomek.
-
Przecież różnica między Elohimem a Lucyferem jest tak ogromna jak między człowiekiem a
ludzikiem
68
-
Był jeszcze wspanialszy. Elohim nazwał go Synem Jutrzenki, co w innym języku tłumaczy się
Lucyfer.
-
O kurczę! - jęknął Tomek. - Już gdzieś słyszałem to imię. Myślałem, że występuje tylko w
opowieściach.
-
O nie! On istnieje naprawdę. Lucyfer był dobry i posłuszny rozkazom Elohima. Miał też
niesamowity wygląd. Wyobraz sobie potężnie zbudowanego atletę.
-
Masz na myśli pakera? - upewnił się chłopak.
-
Tak właśnie, tylko o wiele większego od księcia Michała. Złote obręcze ze szlachetnymi
kamieniami ozdabiały jego mocarne mięśnie. Cały promieniował niezwykłym różowo-czerwonym
światłem. Był tak wspaniały jak wschodzące słooce. Można było patrzed na niego godzinami i grzad
[ Pobierz całość w formacie PDF ]