[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przychodzą i odchodzą. Muszę się zapiąć, a jestem uwalniany pózniej,
po tym jak Fletcher mnie usypia.
- Szprycują cię? To nie tak, \e nie mogła sobie wyobrazić, \eby
lokaj nie był do tego zdolny. Czy kiedykolwiek próbowałeś uciec?
- Wystarczy. Teraz zjesz.
- Do diabła z jedzeniem. Odpowiedz mi jej ostry głos pochodził z
rozpaczy w piersi. Nie mogła znieść myśli o jego cierpieniu.
Próbowałeś się wydostać?
- To było dawno temu. I tylko raz. Nigdy więcej.
- Dlaczego?
Odszedł od niej, łańcuch na kostce zaszurał na kamiennej podłodze.
- Dlaczego, Michael?
- Zostałem ukarany.
Och, Bo\e.
- Jak?
- Chcieli mi coś zabrać. W końcu się opanowałem, ale ktoś został
zraniony. Więc nigdy więcej nie protestowałem. Teraz, jedz. Muszę
przyjść do ciebie wkrótce.
Usiadł przy swoich rysunkach, wziął do ręki ołówek I zabrał się do
pracy. Po tym jak był cichy, poznała, \e nie odezwie się póki nie zrobi
tego, o co poprosił.
Mógł być nieśmiały i skromny, ale nie był miękki. To było pewne.
Jedynym powodem, dla którego wróciła do łó\ka i zaczęła jeść, było
to, \e jej umysł kombinował i był to sposób by kupić sobie trochę
czasu. Gdy myślała o uwolnieniu go i martwiła się tym, co mu robiono,
patrzyła w ciemny kąt, potem wokół pokoju.
- Proszę, zapal wszystkie światła.
Zrobił to natychmiast i miejsce wypełniło się światłem.
Claire zwróciła oczy na ciemny kąt i wiszące na ścianie łańcuchy.
Bała się, \e się na nim zemszczą. Naprawdę się bała. Jeśli odejdzie, a
oni dowiedzą się, \e ma zamiar wrócić&
Nie mogła go tu zostawić. To było zbyt niebezpieczne, jeśli ju\ raz
próbowali go skrzywdzić.
Wraca do planu A. Zabiera go ze sobą.
Gdy odło\yła widelec wiedziała, co musi zrobić. Michael odegra w
tym małą rolę; ona zajmie się wszystkim. Ale pójdzie z nią. Nie ma
szans, \e zaryzykuje zostawiając go tu.
Ocierała usta, gdy dotarło do niej, \e jest tylko jeden talerz.
~ 39 ~
J.R. Ward The Story of Son
- To dla nas obojga? zapytała, nagle przestraszona. Skończyła
dobrą połowę porcji.
- Nie. Tylko dla ciebie spojrzał przez ramię. Proszę, nie
przestawaj. Chcę, \ebyś była pełna.
Gdy zaczęła znów jeść, wydawał się nieproporcjonalnie
uszczęśliwiony, niemal błyszczał satysfakcją. To było dziwna, wolna
radość z takiego zachęcania. Takiej akceptacji. Tak wiele z jej randek
na Manhattanie polegało na pozostawaniu ostrą i trzymaniu się ścisłej
diety: byciu szczupłą i modną siedząc naprzeciw profesjonalisty w
garniturze i krawacie. Podtrzymywaniu konwersacji o przedstawieniach
na Broadwayu, o tym, co napisano w Times i znajomych. Rozumieniu
się nawzajem w wyrafinowany sposób.
Gdy dziewczyna odło\yła talerz na tacę, była pełna.
Usatysfakcjonowana. Zrelaksowana mimo strasznej sytuacji. Sen
szarpnął ją niczym dziecko za nogawkę, chcąc ją objąć.
Zamknęła oczy, a wkrótce potem wszystkie oprócz jednej świecy
zgasły i poczuła, \e łó\ko się poruszyło.
- Muszę od ciebie wziąć rozległ się tu\ przy jej uchu głos Michaela.
Zaoferowała swoją szyję bez zastrze\eń i wciągnęła go na siebie. Z
jękiem wbił kły w jej gardło i przesunął się tak jak go nauczyła&
między jej uda, jego erekcja nacisnęła na jej środek. Przesunęła się pod
nim, rozluzniła szatę, a on przyjął zaproszenie z chciwością. Jego ręce
przebiegły po jej skórze, głaskając ciepłymi, męskimi dłońmi.
Wsuwając palce między jej nogi, po\ywiał się na jej gardle.
Orgazm ją ogłuszył, kombinacja ugryzienia i jego seksualnej siły była
wspaniała i trudna do zniesienia.
Gdy w końcu uwolnił jej szyję, lizał ją przez chwilę i zachciała więcej.
Tak jak on. Jego usta przesunęły się na jej piersi, a ona bezczelnie
popchnęła go ni\ej, w dół gładkiej skóry na brzuchu. Była
półprzytomna, uszczęśliwiona, kosztując ciepło między nimi.
Usłyszała jak z trudem wciągnął powietrze, patrząc na jej środek.
- Jesteś delikatna wyszeptał. I lśnisz.
- Przez ciebie.
- Gdzie mę\czyzna by& poszedł?
Nie mogła uwierzyć, \e nie wiedział, ale niby skąd? Rodzaj ksią\ek,
które czytał nie mogły przedstawiać kobiecej anatomii.
Poprowadziła jeden z jego palców w głąb siebie, wyginając się w łuk,
gdy w nią wniknął.
- Tutaj& - jej oddech przyśpieszył. Głęboko. Tutaj.
Jęknął i zamknął oczy, jakby przytłoczony. W bardzo dobrym sensie.
~ 40 ~
J.R. Ward The Story of Son
- Ale jesteś mała. Teraz ściskasz mnie tak ciasno, ale jestem
znacznie& większy tam, gdzie jestem najbardziej mę\czyzną.
- Uwierz mi, będziesz pasować poruszyła się naprzeciw jego ręki,
sprawiając sobie przyjemność i zastanawiając się, kiedy ostatni raz
wyszła z niej wewnętrzna ladacznica.
Nigdy.
Obserwował jej ciało, twarz, jego oczy były wszędzie. Jego strach i
fascynacja sprawiły, \e dla niej to te\ było nowe.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]