[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na wyznaczenie odpowiedniej osoby?
Nie zamierzała skłaniać go do zwierzeń. Austin po
wie jej, co go gnębi, kiedy nadejdzie właściwy mo
ment. Teraz mogą porozmawiać o byle czym.
- Jeszcze nic nie wiadomo. Mamy jednak nadziejÄ™,
że dyrektorem zostanie Christina Lopez, zastępczyni
Richarda. Jest bardzo lojalna i uczciwa. Uczniowie też
jÄ… lubiÄ….
Zadowolona, że może jakoś oderwać go od smut
nych myśli, zaczęła mu opowiadać o szkole, o swoich
uczniach, o domu, który kiedyś zamierza kupić.
Z oczu Austina nie znikał jednak ból. Starał się, by
tego nie widziała. Próbował żartować i uśmiechać się,
a gdy zaproponowała, żeby po kolacji obejrzeli jakiś
film, zgodził się z wyrazną ulgą.
Usiedli w bezpiecznej odległości na kanapie przed
telewizorem i Rebeka mogłaby przysiąc, że Austin śle
dzi akcjÄ™ na ekranie z takim samym zainteresowaniem
jak ona. Wzrok miał utkwiony przed siebie, siedział
bez ruchu, ale ani razu się nie roześmiał, a przecież
oglÄ…dali" komediÄ™. W pewnej chwili Rebeka zorien
towała się, że Austin nie słyszy ani jednego słowa pa
dającego z ekranu. Siedział tak po prostu z martwym
wzrokiem wbitym w szklanÄ… taflÄ™.
Zwróciła ku niemu twarz.
- Ja potrafię słuchać - powiedziała łagodnie. - Wi
dzę, że coś cię gnębi. Może sprawi ci ulgę, jak o tym
porozmawiamy.
LINDA TURNER
160
Chciał zrobić unik, znalezć jakąś wymówkę, umk
nąć tak jak to robił podczas całego wieczoru.
Znowu przeniósł wzrok na ekran.
- Dzisiaj jest rocznica śmierci Jenny i małej -
oświadczył nieoczekiwanie.
Na twarzy Rebeki ukazała się skrucha.
- Strasznie przepraszam. Zapomniałam, że to właś
nie dzisiaj.
- To było dawno, ludzie zapominają.
- Nie myśl tak. - Przysunęła się do niego i lekko
dotknęła jego ręki. - Nie jesteś osamotniony. - Pod
wpływem nagłego impulsu zmniejszyła dzielącą ich
odległość i uścisnęła jego dłoń. - Mogłam zapomnieć
datę, ale nigdy nie zapomniałam twojej żony i dziecka.
Wszyscy pamiętamy o tragedii, jaka cię spotkała. Nie
mówimy o tym z tobą tylko dlatego, że nie chcemy
rozdrapywać ran.
- Wiem - przyznał Austin - ale to nie zmniejsza
mojego bólu.
Nie puszczając jej ręki, zaczął opowiadać, jak bar
dzo byli z Jenny szczęśliwi, kiedy się okazało, że będą
mieli dziecko.
- Natychmiast zaczęliśmy snuć plany na przy
szłość. Nasza córeczka miała być wesoła i śliczna, zu
pełnie jak jej mama. Miała brać lekcje tańca i czytać
Kubusia Puchatka". Zamierzaliśmy też wybrać się do
Disneylandu...
Głos mu się załamał i po policzkach spłynęły łzy.
Rebeka objęła go i mocno przytuliła.
- Austin, tak mi przykro... - Poczuła w oczach
PREZENT DLA REBEKI 161
Å‚zy. - Wiem, jak to boli. PÅ‚acz, kochanie, to ci przy
niesie ulgÄ™.
Przez dziewięć lat nie uronił ani jednej łzy. Z su
chymi oczami przeżył pogrzeb, targany rozpaczą
i wściekłością. Jak Bóg mógł pozwolić na to, by dwie
istoty, które kochał nade wszystko, odeszły tak nagle?
Jak mógł pozwolić, żeby je teraz grzebano w zimnym
grobie?
Potem, kiedy wściekłość minęła i pozostało tylko
cierpienie tlące się jak wygasłe ognisko, również nie
pozwolił sobie na luksus płaczu w obawie, że jeśli za
cznie, nigdy już nie przestanie płakać.
Teraz, w ramionach Rebeki, nie bał się już nicze
go. Wtulił się w nią i pozwolił, żeby łzy zmyły
z niego cały ból nagromadzony przez te wszystkie
straszne lata.
Nie wiedziała, jak długo tak siedzieli przed cicho
szemrzącym telewizorem. Czuła tylko, że powieki jej
opadają i w chwilę potem zasnęła.
Obudził ją sygnał karetki pogotowia jadącej ulicą.
Otworzyła oczy i ze zdumieniem spostrzegła, że leży
na kanapie z głową na piersi Austina. Jak to się stało?
Już miała się zerwać, kiedy nagle pożałowała. Nigdy
dotąd nie leżała tak obok mężczyzny i musiała przy
znać, że to bardzo przyjemne uczucie. Austin był tak
blisko... W każdej chwili mogła go dotknąć...
Zawsze wiedziała, że jest bardzo atrakcyjnym męż
czyzną, ale dopiero teraz wydał jej się piękny. Wy
ciągnęła rękę w stronę jego włosów...
LINDA TURNER
162
Nie zauważyła, kiedy się ocknął. Spojrzała wprost
w jego szeroko otwarte oczy.
- Nie chciałam cię obudzić - szepnęła.
- Nie spałem - odparł i delikatnie musnął jej wło
sy. - MogÄ™?
Skinęła głową, zachwycona subtelną pieszczotą.
Dłoń Austina zsunęła się po linii jej policzka tak lekko,
jakby dotykał cennej porcelany. Azy szczęścia zalśniły
w jej oczach, usta lekko się rozchyliły. Poczuła na nich
palec Austina.
- Od dawna chciałem cię dotknąć - usłyszała jego
cichy głos.
- Od dawna? - powtórzyła jak echo. - Od jak
dawna?
- Od pierwszego dnia, kiedy cię ujrzałem, wtedy,
w czasie obiadu u wujostwa.
Uniosła na niego zdziwione spojrzenie.
- Przecież to było miesiąc temu! Prawie wcale się
jeszcze nie znaliśmy.
- Tak bardzo chcę cię teraz pocałować... Wiesz,
prawda?
Odebrała jego pytanie jako coś zupełnie normal
nego.
- Tak - odparła szczerze. - Ja też bardzo tego pra
gnę. Nigdy nie myślałam, że będę przy tobie leżeć i że
będzie tak cudownie, ale nie wiem... Nie wiem, jak
zareaguję na twój pocałunek.
- Niczego nie musisz się bać. Dasz mi znak i na
tychmiast przestanÄ™. Zaufaj mi.
Nie musiał tego mówić. Zdążyła go już poznać
PREZENT DLA REBEKI 163
i zrozumieć, że może mieć do niego zaufanie. Austin
jest inny; nigdy jej nie skrzywdzi. Jest dobrym, ucz
ciwym człowiekiem. Wystarczy spojrzeć mu w oczy,
by uwierzyć, że mówi prawdę.
Przywarła ustami do jego warg i poczuła jego po
całunek. Cudowny, czuły, długi pocałunek Austina.
Chciała mu okazać, jak wiele dla niej znaczy i że się
go nie boi. Rozkwitła pod delikatnym dotykiem tego
mężczyzny niczym gwiazda w mroku nocy. Czuła jego
delikatne dłonie; nie wzbudzały w niej lęku, były czułe
i opiekuńcze.
Przylgnęła do niego, niejasno przeczuwając, że po
winna się wycofać, żeby nie kusić losu. Uśpiony lęk
może się zbudzić w każdej chwili i zburzyć kunsztow
nÄ… budowlÄ™ zaufania.
Cichutko wyszeptała jego imię:
- Austin...
- Czy jest ci tak samo dobrze jak mnie? - zapytał
równie cicho.
- Nie wiedziałam, że może tak być... - wyznała
i zaczęła go całować gwałtownie i rozpaczliwie.
Austin rozpiął jej bluzkę. Miał ochotę porwać ją
z kanapy, zanieść do sypialni i spędzić resztę nocy, ko
chając się z nią do bladego świtu. Marzył o tym przez
[ Pobierz całość w formacie PDF ]