[ Pobierz całość w formacie PDF ]
został jej sprzed paru dni, i powędrowała do łazienki, cały czas zastanawiając
się, kiedy właściwie postanowiła zostać masochistką.
W całym swoim życiu trzy razy postawiła wszystko na jedną kartę. Gdy
kończyła szkołę średnią na kursie korespondencyjnym i zaczęła pracować w
salonie dla psów. To było zaraz po śmierci ojca.
Chciała jedynie pomóc Kensey i dołożyć się do czynszu, a po odejściu
właściciela przejęła interes i wykupiła mieszkanie od Kensey. Wtedy intuicja
jej nie zawiodła. A co jej podpowiadał instynkt teraz, jeśli chodziło o
Damiena? %7łe był facetem przyzwyczajonym do luksusu i wcale nie szukał
kobiety, która wypełniłaby pustkę w jego życiu. Ale był też facetem, który
potrafił ją rozśmieszyć i który sprawił, że zapominała o swoich zahamo-
waniach.
S
R
Damien Halliburton był mężczyzną, dla którego warto było zaryzykować.
Chociaż równie dobrze mogła wyjść na idiotkę.
W tej chwili czuła, że szanse rozkładają się mniej więcej po równo.
Tego wieczoru Damien szedł ulicą Flinders Lane, omijając skąpo odziane
dziewczęta wychodzące z modnych restauracji. Uśmiechał się do nich, ale ani
na chwilę się nie zatrzymał. Był facetem, który miał do wykonania misję.
Spojrzał w górę. Na fasadzie z ciemnej cegły dostrzegł solidne czarne
balkony z kutego żelaza. Niektóre pokryte były bluszczem. Budynek był
wyjątkowy i niezwykle uroczy. Tak jak jedna z jego lokatorek, z którą miał się
za chwilę spotkać.
Poprawił krawat i wygładził ręką włosy. Przez chwilę zawahał się,
zastanawiając się, co przyniesie ta noc. Jak dotąd, nic nie szło zgodnie z
planem.
Wziął głęboki wdech, ścisnął w ręku bukiet pomarańczowych tulipanów i
z całej siły nacisnął dzwonek. Po paru sekundach usłyszał dzwięk podnoszonej
słuchawki domofonu i zachrypnięty głos:
- Halo?
Sprawdził, czy na pewno wybrał dobry numer mieszkania i nachylił się
do domofonu.
- Chelsea, tu Damien.
Cisza.
- Damien? O kurcze, zupełnie zapomniałam.
I zdążyłaś wypalić co najmniej trzy paczki papierosów, biorąc pod uwagę
twój głos - pomyślał. Potem dotarły do niego jej słowa. Zapomniała? A on
wybiegł z pracy, jak tylko zamknęli giełdy, bo nie chciał się spóznić ani
sekundy...
S
R
- Damien?
- Wciąż tu jestem - powiedział z nieukrywaną złością. - Masz zamiar
mnie wpuścić?
- Nie mogę. Ja...
- Tylko mi nie mów, że nie jesteś gotowa - powiedział, czując narastającą
frustrację. Był wściekły, że musi z nią rozmawiać przez ścianę. Równie dobrze
mogli znowu rozmawiać przez telefon.
Ale jemu to już nie wystarczało. Chciał ją zobaczyć i poczuć jej zapach, a
potem zsunąć z niej ubranie i całkowicie się w niej zatracić.
- Mogę poczekać, aż posprzątasz albo wybierzesz kreację, czy co tam
masz jeszcze do zrobienia. Ale wpuść mnie do środka.
- Nie mogę. Damien... - zawahała się. Przez chwilę panowała cisza, jakby
odłożyła słuchawkę, ale po chwili usłyszał - Jestem chora.
- Chora - powtórzył, zastanawiając się, czy nie był to przypadkiem jakiś
tajny kod, który oznaczał mycie włosów. A może chciała mu się odwdzięczyć
za wczorajszą noc?
Ze złości zacisnął mocno szczęki. Całe miasto wokół niego żyło. Z
restauracji dobiegały dzwięki muzyki, a przy stolikach siedziały roześmiane
młode kobiety i towarzyszący im mężczyzni. Chciał być jednym z nich.
To, co było między nimi, od początku było zbyt skomplikowane. Instynkt
podpowiadał mu, by zostawić ją tu i teraz i naładować swoje libido w ra-
mionach innej kobiety.
- Damien? - ponownie usłyszał jej zachrypnięty głos i wiedział, że wbrew
temu, co podpowiadał mu instynkt, nie będzie mógł odejść.
- Chelsea - powiedział swoim najbardziej przekonującym głosem. -
Wpuść mnie.
Po chwili usłyszał trzask otwieranych drzwi. Wszedł i co sił pomknął na
S
R
trzecie piętro. Drzwi były otwarte.
Wziął głęboki wdech i wszedł do środka. Chelsea chodziła tam i z
powrotem ubrana we flanelową pidżamę. Gdy zobaczył jej pomalowane na
różowo paznokcie u stóp, stanął jak wryty. Dopiero jej zachrypnięty głos
sprowadził go na ziemię.
- Nie chciałam, żebyś widział mnie w takim stanie.
Odwrócił wzrok od jej seksownych paznokci i spojrzał na luzne ubranie i
potargane włosy. Nie miała na sobie makijażu. Jej oczy wyglądały jak dwa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]