[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się ochoczo.
W klubie obie zorientowały się, \e są ubrane identycznie: \ółty bawełniany pulower i czarne szorty. Mimo
woli wybuchnęły śmiechem.
- Ma pani na sobie biustonosz? - zapytała Ariane.
- Nie - wyjaśniła Emmanuelle. - Nigdy nie noszę staników. Nie mam nawet \adnego.
- Brawo! - wykrzyknęła tamta z zachwytem, oburącz ujęła zaskoczoną Emmanuelle w talii i podniosła kilka
centymetrów do góry; była zadziwiająco silna.
- Proszę nie wierzyć w ani jedno słowo z tych bzdur, \e od gry w tenisa i jazdy konno piersi robią się
obwisłe, o ile nie wpakuje się je w te magiczne pokrowce - dodała. - Wprost przeciwnie, sport wzmacnia
piersi, im więcej od nich wymagamy, tym bardziej stają się jędrne. Proszę spojrzeć na mnie.
Na samym środku podwy\szonego tarasu, nie zwracając uwagi na innych graczy, przechodzących w
pobli\u, uniosła w górę pulower, tak \e nie tylko Emmanuelle mogła rzucić zachwycone spojrzenie na te
piersi Diany.
Pomieszczenie do gry w squasha wydawało się na pierwszy rzut oka nadzwyczaj proste: podłoga, cztery
drewniane ściany i dach. Z antresoli, skąd Emmanuelle zobaczyła je po raz pierwszy, przypominało zwykłą
ziemiankę. Po drabince, umocowanej obrotowo przy najwy\szym szczeblu i podnoszącej się automatycznie
za pomocą sprę\yny, kiedy nie była obcią\ona, zeszły na dół. Do przyciągnięcia drabinki z powrotem
słu\yła linka. Ariane wyjaśniła zasady gry: chodziło o to, by na przemian odbijać rakietkami o ścianę
piłeczką z twardej gumy.
Pod druzgocącymi uderzeniami Ariane mała, czarna piłeczka świszczała w powietrzu, zmuszając
Emmanuelle do nieustannej gonitwy: od jednej ściany do drugiej. Rozpuszczone włosy oplatały jej twarz,
ale ona śmiała się tylko na cały głos. Wystarczyło pół godziny, aby nauczyła się odbijać piłeczkę, wkrótce
jednak nogi zaczęły odmawiać jej posłuszeństwa, nie mogła złapać tchu, jej ciało spływało potem. Ariane
zarządziła przerwę i ściągnęła drabinkę. Z torebki, którą przywiązała przedtem do szczebla, wyjęła dwa
ręczniki, zdjęła pulower, wytarła się dokładnie, po czym podeszła do Emmanuelle, bezwolnej i zasapanej, i
zaczęła wycierać jej piersi i plecy. Emmanuelle podciągnęła przepocony pulower pod pachy; na
podniesienie do góry rąk i ściągnięcie go przez głowę zabrakło jej ju\ sił. Ariane oparła ją o ukośnie stojącą
drabinkę i Emmanuelle trwała tak w bezruchu z rozstawionymi rękami i w rozkroku, jak gdyby miano ją
ukrzy\ować.
Hrabina delikatnie wycierała jej piersi; nie przerwała tej czynności nawet wtedy, gdy były ju\ zupełnie
suche. Do braku tchu, ogólnego wyczerpania i palącego gardło Emmanuelle pragnienia, dołączył się teraz
gwałtowny napływ krwi, pogrą\ając ją całą w uczuciu błogości. Raptem Ariane odrzuciła ręcznik, wsunęła
ręce pod pachy uczennicy i przywarła do niej całym ciałem. Emmanuelle poczuła czubki piersi, poszukujące
jej sutków (a kiedy je znalazły, zaczęło ogarniać ją upojne podniecenie), natrętny wzgórek łonowy, który
napierał na nią przez materiał szortów. Stała przechylona lekko do tyłu, wyrównując w ten sposób te kilka
centymetrów, o jakie była ni\sza od Ariane: ich wargi spotkały się na jednej wysokości. Ariane całowała ją
tak, jak nikt inny przed nią - badała na przemian to jej wargi, to język, to znów podniebienie czy te\ zęby,
całe wnętrze ust, najdrobniejsze miejsca. Pocałunek trwał tak długo, \e Emmanuelle nie wiedziała ju\, czy
upłynęły godziny czy tylko minuty. Pragnienie, jakie wysuszyło jej gardło, przestało ją wreszcie dręczyć,
poruszała się lekko, chcąc aby łechtaczka nabrzmiała, stwardniała, znalazła bezpieczne schronienie w
potędze drugiego łona. Kiedy namiętność opanowała ją do tego stopnia, \e była ju\ tylko jednym olbrzymim
pąkiem tu\ przed pęknięciem, ścisnęła - nie zdając sobie z tego nawet sprawy nogami udo Ariane i gibkimi,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]