[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zadowolenia może spotęgować konsumpcja hot-doga bądz ulubionego
napoju. Elementy gry powtarzają się jak rytuał (zamach, rzut, odbicie,
poprawianie czapeczki, plucie w dłonie), co wprawia widzów w stan
przyjemnej hipnozy .
Nagle rozległ się natarczywy dzwonek, a zaraz potem bębnienie
do drzwi kuchennych. Qwilleran, brutalnie oderwany od pracy, zbiegł
na dół. Na progu sterczał Derek Cuttlebrink.
- Przesyłka specjalna z Wyspy Zniadaniowej! - oświadczył. -
Mam wnieść do środka?
- Przejdzie przez drzwi? - zapytał Qwilleran.
Pomyślał sobie, że piramida, w której można siedzieć, musi
posiadać dość kłopotliwe rozmiary.
- Jasne - krzyknął Derek, zajęty wyładowywaniem przesyłki ze
swojego pikapu. - Gdzie mam to postawić? - zapytał, manewrując w
drzwiach tajemniczym przedmiotem.
- To ja mam wiedzieć? - odparł ostro Qwilleran. - Co to w ogóle
jest?
- Fotel na biegunach! Ręczna robota! Antyk! Rozmiar
uniwersalny! Należał do szanownego papy Elizabeth. - Derek postawił
fotel na podłodze i usiadł. - W dodatku wygodny! Spróbuj, zobaczysz,
że ci się spodoba!
Fotel był w całości zrobiony z cienkich giętych gałązek, z
wyjątkiem biegunów i okrągłego siedzenia, które wyglądało na
lakierowaną korę drzewa. Qwilleran uznał, że to najszpetniejsze
krzesło, jakie kiedykolwiek widział. Usiadł ostrożnie i
niespodziewanie poleciał do tyłu. Jak u dentysty - pomyślał. Było to
jednak niezwykle przyjemne doznanie.
- Mam dla ciebie coś jeszcze. - Derek popędził z powrotem do
samochodu. Po chwili wrócił i podał Qwilleranowi jakąś fotografię. -
To fotel, a obok staruszek Elizabeth. Elizabeth pomyślała, że może
chciałbyś wiedzieć, jak wyglądał. Teraz muszę spadać do roboty.
Zaczynam o piątej.
- A próba? - zawołał za nim Qwilleran.
- Dziś nie próbują scen z Prostakami.
Kiedy Derek odjechał, nawiasem mówiąc, wzbijając
nieprzeciętne ilości kurzu, Qwilleran chwycił za telefon i zadzwonił
do studia Amandy. Miał nadzieję, że odbierze Fran Brodie, i nie
zawiódł się.
- Nie ruszaj się! Zaraz tam będę! - wrzasnął i odłożył słuchawkę,
z której dochodziło zdezorientowane:  Co... co?...
Zwykle Qwilleran wolał chodzić do centrum na piechotę, ale
tym razem pojechał samochodem. Z hukiem wpadł do studia i rzucił
zdjęcie na biurko Fran.
- Wiesz coś o tym? O fotelu, nie facecie.
Fran zrobiła wielkie oczy.
- Skąd masz to zdjęcie? Kto to? Sprzedaje ten fotel?
- Ten mężczyzna nie żyje. Fotel stoi u mnie w domu. Elizabeth
chciała mi w ten sposób podziękować za to, że uratowałem jej życie.
Gdybym wiedział, jaka mnie czeka nagroda, wrzuciłbym ją z
powrotem w trzęsawisko.
- Bardzo śmieszne. Ale sam nie wiesz, o czym mówisz. To jest
fotel bujany z giętego drewna, liczy sobie co najmniej sto lat. Zrobił
go jakiś biedny człowiek, to drewno wierzbowe.
- I niech go sobie jakiś biedny człowiek zabiera! Nawet matka
Whisdera uznałaby, że to straszne paskudztwo.
Koko obwąchał to coś i się skrzywił. Yum Yum bała się podejść.
To chyba o czymś świadczy!
- Nie powiedziałabym, że Yum Yum to arbiter dobrego smaku. -
Panie były swego czasu w ostrym konflikcie. Yum Yum wygrała. -
Ten fotel to tak naprawdę piękny przykład wiejskiego siedziska.
Niedawno ktoś wystawił taki na sprzedaż za dwa tysiące dolarów.
- %7łartujesz!
- Nie! To łakomy kąsek dla kolekcjonerów. Chcesz go sprzedać?
Amanda da ci za niego tysiąc i nawet okiem nie mrugnie. Wygodny
jest?
- Bardzo. Ale i tak uważam, że to nocny koszmar udający mebel.
- Idz stąd! Nie znasz się - powiedziała Fran niecierpliwie. - Ten
fotel to rzezba! Spójrz na te linie! Genialny kontrapunkt dla twoich
jasnych nowoczesnych mebli. Pomieszkaj z nim przez chwilę, a
niedługo napiszesz nie tylko felieton, ale i całą rozprawę na temat
uroków giętych mebli. Mogę ci pomóc wyszukać bibliografię.
Fran wypowiedziała magiczne słowo; wystarczyło, że ktoś
wspomniał o materiale na felieton, by wprawić Qwillerana w stan
najwyższej gotowości bojowej. %7łeby jakoś zachować twarz, Qwilleran
pokazał palcem stojące na biurku drewniane pudełko.
- Co to? Jeszcze jeden łakomy kąsek dla kolekcjonerów? Było to
dość proste pudełko, kształtem i rozmiarem przypominające bochenek
chleba.
- To angielski piórnik - wyjaśniła Fran. - Wytwór rzemiosła
wiejskiego, dość stary. To chyba orzech. Pochodzi z majątku
Witherspoonów w Lockmaster.
Drewno w jasnym odcieniu brązu było zniszczone przez upływ
czasu. Wieko było wykończone delikatnymi mosiężnymi okuciami. W
zamku tkwił mosiężny kluczyk. Qwilleran uniósł wieko.
- Możesz trzymać w nim spinki do mankietów.
- Nie używam spinek do mankietów. Czy ktoś w Pickax używa
spinek do mankietów? Potrzebny mi zamykany pojemnik na ołówki.
Ostatnio moje przybory do pisania stale przemieszczają się z miejsca
na miejsce. To sprawka któregoś z tych złodziejaszków, którzy
mieszkają pod moim dachem. Najprawdopodobniej Koko.
- To idealne pudełko na ołówki. A w szufladce na dole możesz
trzymać spinacze.
- Yum Yum potrafi otwierać szufladki i kolekcjonuje spinacze. -
Qwilleran pociągnął szufladkę, ale bez skutku. - Zacięła się.
- Nie. Jest na ukryty zatrzask.
- Biorę. I jeszcze moje zdjęcie.
Qwilleran wziął piórnik pod pachę i ruszył do zaparkowanego
dwie przecznice dalej samochodu. Brak miejsc parkingowych w
centrum Pickax stanowił poważny problem. Skutkiem tego była
konieczność odbywania dalekich spacerów. Po drodze spotykało się
tuziny znajomych. Tego dnia Qwilleran natknął się na swojego
fryzjera, policjanta w cywilu, kasjera z  Toodles' Market i
właściciela  Scottie's Men's Store , który powiedział:
- A oto nasz szkocki góral we własnej osobie! Kiedy zamawiasz
kilt?
- Szybciej zamówię drewniany garnitur - odparł Qwilleran.
Potem spotkał jeszcze Larrye'go Lanspeaka, który właśnie
zmierzał do banku.
- Co tam chowasz w tym pudełku? Drugie śniadanie? - zagadał.
- Nie. Dwa pistolety. Właśnie idę się pojedynkować... Jak tam
przedstawienie?
- Same problemy. Fran i ta nowa z Chicago koniecznie chciały
mieć w lesie piramidę. Wyobrażasz sobie, co by się działo?!
Zagracona scena i totalnie zbita z tropu publiczność! Carol, Junior i ja
musieliśmy zagrozić, że rezygnujemy, dopiero wtedy Fran posłuchała
głosu rozsądku. Tamta dziewczyna to jej stała klientka, w dodatku
wsparła sporą sumą budżet operacyjny klubu. Polityka! Polityka!
Po powrocie do domu Qwilleran włożył wszystkie przybory do
pisania do swojego nowego pudełka. Znowu brakowało jednego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pomorskie.pev.pl
  • Archiwum

    Home
    John Norman Gor 17 Savages of Gor
    17 smiertelnych bledow szefa Wydanie II rozszerzone 17grz2
    Jeffrey Lord Blade 17 The Mountains of Brega
    0997. Braun Jackie Najpiękniejsza muzyka
    Jackie Braun Weekend w Meksyku
    Darcy Lilian miej odwagę powiedzieć tak
    Braun Lilian Jackson Kot, który... 08 Kot, który wąchał klej
    Cook Robin Toksyna
    01 Kiedy nadcić…ga ciemnośÂ›ć‡
    Edward M Lerner Small Miracles (pdf)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marbec.opx.pl