[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie daje mi spokoju.
Spojrzał na nią przez ramię i nadal milczał wyczekująco.
 Zawsze chciałam wiedzieć, czy ten kominek działa  wyjaśniła w końcu.
Zdumienie, jakie odbiło się na jego twarzy, prawie ją ubawiło.
 Przeżyłam z tobą wspaniałe chwile, ale czegoś mi brakuje. Ciągle coś
robiliśmy, nigdy nie było tak, żebyśmy razem po prostu leniuchowali 
powiedziała, wstając z kanapy. Podeszła do kominka i oglądała go uważnie.  Nie
wiesz, czy można w nim na przykład coś upiec?  spytała.
 Nie mam pojęcia.
 A chcesz się dowiedzieć?
Przez twarz przebiegł mu pełen niedowierzania uśmiech.
 Od kiedy pamiętam, moi rodzice byli wegetarianami i nie miałam pojęcia, jak
smakują kiełbaski pieczone przy ognisku. To jedno z moich niespełnionych
dziecięcych marzeń  wyjaśniła z żalem.
Przez chwilę patrzył na nią w milczeniu, w końcu odezwał się ciepło:
 Byłaś biednym dzieckiem, Sunny.
 Och, nie było tak zle. Miałam za to pod dostatkiem innych rzeczy.
 Ale cieszę się, że tak było  ciągnął.  Dzięki temu mogę ci czymś
zaimponować.
Ułożył polana i już po chwili języki ognia rozpoczęły swój taniec. Suny
przysunęła się bliżej i grzała dłonie, a Brett zgasił światło.
 Pięknie  odezwała się zamyślona.
 Cieszę się, że tak mówisz, ale jestem pewien, że twój ojciec powiedziałby coś
na temat sztuczności, gdyby wiedział, co robimy.
 A matka wspomniałaby o ochronie drzew  dodała Sunny.
 No i oboje z pewnością by stwierdzili, że do ognia bardziej pasuje
szklaneczka sherry, a nie kiełbaski!
Spojrzeli na siebie i wybuchli śmiechem. Brett z trudem oderwał wzrok od
Sunny, podszedł do kanapy i ściągnął z niej narzutę.
 Proszę, to nasz koc  oznajmił.  Siedz tutaj, a ja zobaczę, co się da zrobić w
sprawie kiełbasek.
Słyszała, jak myszkuje w lodówce. Po chwili wrócił i podał jej kawałek
kiełbasy na długim widelcu.
 Obawiam się, że nie znajdę tu lepszego patyka do kiełbasek.
Wyciągnęła widelec w stronę ognia, a Brett zdjął krawat i rzucił go na podłogę.
Potem rozpiął rękawy koszuli i zaczął je podwijać.
Chociaż starała się nie patrzeć, te ruchy przyciągały jej spojrzenie. Widziała
jego silne, muskularne ramiona i czuła, jak przebiegł przez nią dreszcz.
Przygotował drugą kiełbaskę i wyciągnął widelec w kierunku ognia. Przez
chwilę siedzieli w milczeniu i wpatrywali się jak zahipnotyzowani w tańczące
płomienie. Po kilku minutach pokój wypełnił miły zapach, kiełbaski zaczęły
skwierczeć, a po spalonej skórce spływały kropelki tłuszczu.
Brett pochylił się i bardzo ostrożnie odsunął widelce od ognia. Czuła jego
klatkę piersiową ocierającą się o jej ramię, jego brodę miała tuż obok ucha i czuła
jego oddech we włosach.
Odwróciła lekko głowę i spojrzała na niego spod przymrużonych oczu.
Wydawał się bardzo skoncentrowany na zdejmowaniu kiełbasek.
 Nie wiem, czy już ci wspomniałam&  odezwała się półgłosem.  Doug
znalazł pracę na farmie. W Vermoncie, tam gdzie zawsze chcieli.
 Naprawdę?!
 Tak.  Kiwnęła głową.  Marzyli wprawdzie o kupnie własnej farmy, ale to
nierealne. Doug nigdy nie miał prawdziwej pracy, nie mają więc żadnych
oszczędności. Ale to też całkiem niezłe rozwiązanie. Będą hodować owce, a mama
ma nadal wyrabiać mydła i świece.
Przerwała na chwilę i niecierpliwie sięgnęła po kiełbaskę, stygnącą już na
talerzu. Wbiła zęby w chrupiącą skórkę, a na jej twarzy odbił się wyraz
absolutnego rozanielenia.
 Pyszne! Nie miałam nawet pojęcia, jak ubogie było moje dzieciństwo! 
zawołała, oblizując usta.  Zrób jeszcze, proszę!
Brett z trudem przełknął ślinę i próbował skupić się na rozmowie.
 To bardzo dobra wiadomość  mruknął.
 Nie jedyna. Odzyskuję moje mieszkanie. Wynoszę się, jak tylko twoi rodzice
wyjadą i znowu będziesz mógł się tu czuć swobodnie.
Rzucił jej krótkie, pochmurne spojrzenie i szybko odwrócił wzrok.
 I to ma być ta dobra wiadomość?  spytał z powątpiewaniem.
 Sądziłam, że się ucieszysz. Zejdę ci z drogi.
 A raczej, każde z nas pójdzie swoją drogą  poprawił ją.
 Tak. Dokładnie tak, jak tego chcieliśmy.
Mruknął coś niezrozumiałego.
 Kiedy zaczynaliśmy tę grę, nie przypuszczałem, że będę pragnął tego, czego
chcę teraz.
Jej serce zabiło żywiej i zakiełkowało w nim ziarenko nadziei.
 To znaczy?  spytała cicho.
 Widzisz  zaczął z namysłem, patrząc w ogień.  Nigdy nie pragnąłem
małżeństwa, nie myślałem o założeniu rodziny. Wręcz przeciwnie, unikałem tego
tematu jak ognia. Może dlatego, że rodzice tak bardzo na mnie naciskali. Jednak
będąc z tobą, przemyślałem na nowo swoje priorytety.
Nie wiedziała, jak ma rozumieć te słowa. Bała się przywiązywać do nich zbyt
dużą wagę, żeby nie rozczarować się potem boleśnie.
 I co? Coś się zmieniło?  spytała ostrożnie.
 Powiedzmy, że już nie przeraża mnie myśl o tym, że mógłbym zostać
usidlony. Kiedy mieszkałaś ze mną, zdarzały się poranki, że budziłem się z
radością i myślałem, że oto mam przed sobą kolejny dzień, który będzie dla mnie
nową przygodą.  Przysunął widelec bliżej ognia i mówił dalej:  Powiedziałaś
kiedyś, że jestem biurowym podrywaczem. Często spotykałem się z tym zarzutem.
Pewnie to była odruchowa reakcja na presję, jaką wywierali na mnie rodzice.
Wolałem sprawiać wrażenie, że jedyne, co mnie w życiu interesuje, to dobra
zabawa. Nie chciałem, by jakakolwiek kobieta pomyślała, że szukam czegoś
więcej.
Sunny uniosła rękę, żeby mu przerwać. Nie musiał mówić nic więcej. Wszystko
zrozumiała.
 Rozumiem, Brett&  wyszeptała.  Nie musisz mnie ostrzegać. Wiem, co
chcesz mi powiedzieć. Wiem, że te wszystkie miłe gesty, pocałunki i trzymanie za
ręce to było przedstawienie na użytek twoich rodziców. Nigdy nie myślałam&
 Nie, wcale nie to miałem na myśli!  Przerwał jej.  Chciałem ci powiedzieć,
że gdzieś w głębi serca bardzo pragnąłem się zakochać. A ty pokazałaś mi, że
małżeństwo nie musi być układem.  Spojrzał na nią i uśmiechnął się ciepło.  To
może być udany związek z kobietą, którą sam wybiorę.
Przysunął się bliżej i delikatnie położył dłoń na jej szyi. Sunny poczuła ciepło
jego dotyku i zadrżała lekko. W pokoju panowała niezwykła atmosfera. Półmrok,
taniec płomieni, gra świateł i bliskość Bretta sprawiały, ze z trudem zbierała myśli.
 Chciałbym ci podziękować za wszystko  powie dział, pochylając się nad nią.
Pocałował ją delikatnie w usta i w tym momencie zrozumiała, że Brett
Hamilton jest gotowy, by spotkać kobietę swego życia, ale tą kobieta nie będzie
ona.
Jego rodzice przyjechali w sobotę rano. Zachowywali się nieco dziwnie i Brett
domyślił się, że zaszły jakieś zmiany.
 Breton?  powiedziała matka, zerkając w stronę sypialni.  Gdzie jest Sunny?
 Pojechała do swoich rodziców  odpowiedział.
 Oh!  Jej mina stężała.  Rozumiem więc, że sytuacja się nie zmieniła.
Brett westchnął ciężko. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pomorskie.pev.pl
  • Archiwum

    Home
    DeAnna Talcott Do samego nieba
    Jack L. Chalker WOS 3 Gods of the Well of Souls
    08masters04 10_pl
    Czerniawski CzesśÂ‚aw Jak tylko wróci z morza
    Bandler R. Ginger J. Z zab w ksiezniczki
    Camp Sprague Szalony demon
    Basso Adrienne UwieśÂ›ć‡ aroganta
    Antologia Az smierc nas rozlaczy
    Christine Rimmer MaśÂ‚śźeśÂ„stwo na niby
    Jaspers Karl Wiara filozoficzna
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ministranci-w.htw.pl