[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nocną koszulkę i zwiewny peniuar, a potem usadowiła się na sofie z powieścią, której
fabuła była zdecydowanie mniej zajmująca niż jej obecne życie.
Czekała do dziesiątej, a potem przeniosła się do niniejszego z trzech salonów i
włączyła telewizor, usiłując oderwać się od niewesołych rozmyślań. Lecz żaden z licz-
nych filmów nie wciągnął jej bardziej niż książka, a wiadomości ze świata jedynie
wzmogły jej poczucie izolacji i osamotnienia.
O wpół do jedenastej spróbowała zadzwonić do męża, ale miał wyłączoną komór-
kę.
Po jedenastej zapadła w niespokojny sen, z którego ocknęła się, czując, że nagi
Casimiro wślizgnął się do łóżka obok niej. Otworzyła oczy, spojrzała na wyświetlacz
budzika i stwierdziła, że dochodzi północ.
- Gdzie byłeś? - wymamrotała sennie.
Nie odpowiedział, tylko zaczął ją pieścić, a potem kochał się z nią. Melissa, wciąż
jeszcze na wpół śpiąca, doświadczyła jak zwykle cudownego erotycznego zaspokojenia.
R
L
T
Jednak gdy fala rozkoszy opadła i minęło senne oszołomienie, przypomniała sobie długi,
spędzony samotnie wieczór i to, że mąż nawet do niej nie zadzwonił.
- Casimiro? - odezwała się.
- Uhm?
- Co robiłeś przez cały wieczór?
- Musiałem przejrzeć ogromną stertę papierów - mruknął i ziewnął. - Narosła pod-
czas naszego miesiąca miodowego.
- Rozumiem - rzekła, lecz czuła, że odpowiedział jej wymijająco, i mimo woli
westchnęła głęboko.
- Jesteś zmęczona - zauważył. Przyciągnął ją do siebie i pogładził po włosach. - To
był ciężki dzień i oboje powinniśmy się wyspać. Dobranoc, Melisso.
Powiedział to uprzejmie, lecz także nieco lekceważąco i protekcjonalnie - i Melissa
poczuła się upokorzona.
R
L
T
ROZDZIAA JEDENASTY
- Wrócisz na kolację? - spytała Melissa męża z wymuszonym promiennym uśmie-
chem, lecz pod stołem nerwowo zmięła serwetkę na kolanach, podczas gdy lokaj nalewał
mu kolejną filiżankę smoliście czarnej kawy, którą Casimiro lubił pić rano. - Spędzili-
byśmy wieczór tylko we dwoje.
Casimiro podniósł na nią wzrok znad stronic dziennika Zaffirinthos Times" i
wzruszył ramionami.
- Postaram się, cara, ale niczego nie mogę ci obiecać. Cały dzień mam szczelnie
wypełniony spotkaniami z ministrami, a potem muszę odwiedzić port i zostać na koktajlu
na nowo zakupionym frachtowcu. Jeśli więc nie wrócę w porę, nie czekaj na mnie i zjedz
kolację sama.
Nie czekaj na mnie". Melissa nadal się uśmiechała, choć w głębi duszy poczuła
jeden z tych drobnych odruchów buntu, których ostatnio doświadczała coraz częściej.
Słowa Casimira oddawały bowiem doskonale istotę ich małżeństwa będącego czymś w
rodzaju pustej skorupy. Wymuszonego związku z mężczyzną ograniczającym się do roli
doskonałego kochanka oraz ojca ich dziecka na niepełnym etacie. Z człowiekiem, który
objawiał nie więcej uczuciowej głębi niż marmurowe posągi jego przodków!
Sfrustrowana Melissa jeszcze mocniej zgniotła serwetkę. Lepsze to niż nerwowe
obgryzanie paznokci.
Starała się ze wszystkich sił zachować optymizm i przeważnie jej się to udawało,
mimo że wciąż jeszcze czuła się niepewnie w nowej dla siebie i ogromnie wymagającej
roli królowej. Uczestniczyła w licznych podwieczorkach i balach, na których gościli mi-
nistrowie i inni dygnitarze z całego świata. Na każdą z tych imprez musiała włożyć inny
strój, a wcześniej wysłuchać informacji o wszystkich osobach, które zostaną jej przed-
stawione. Zaznajamiano ją również z listą inicjatyw charytatywnych, aby zdecydowała,
nad którymi z nich obejmie patronat.
Czy właśnie ten nieustanny natłok towarzyskich obowiązków był jednym z powo-
dów tego, że Casimiro skłaniał się ku abdykacji, zanim Melissa ponownie zjawiła się w
jego życiu? Abdykacji, o której zresztą pózniej nigdy więcej nie wspomniał, jakby nie
R
L
T
była całkiem realną perspektywą, a jedynie czystą fantazją. Ilekroć próbowała poruszyć
tę kwestię, Casimiro zbywał ją jakąś wymijającą uwagą wypowiadaną chłodnym wynio-
słym tonem.
Melissa powtarzała sobie, że jej poczucie niższości i zagubienia jest całkiem zro-
zumiałe. Musiała niemal z dnia na dzień stawić czoło kompletnie nowym i piekielnie
trudnym wyzwaniom.
W dodatku mieszkańcy Zaffirinthos dowiedziawszy się, że w tajemnicy urodziła
królewskie dziecko, przyglądali jej się ze zrozumiałym zaciekawieniem. Czy ona uszczę-
śliwi naszego króla? - zdawały się mówić ich spojrzenia. Melissa pragnęła ich zapewnić,
że tak, och, tak! Jeśli tylko on jej na to pozwoli.
Lecz problem tkwił w tym, że Casimiro właśnie nie chciał jej pozwolić. Bardzo
szybko odkryła, że nazbyt długo był niezależny, aby teraz mógł zaakceptować czyjąś
bliskość w zwykłym codziennym życiu.
W gruncie rzeczy nie miała pojęcia, jakie uczucia kryją się za piękną nieprzenik-
nioną maską jego twarzy. Traktował wszelkie osobiste pytania jako przejaw natręctwa,
więc w końcu przestała je zadawać.
Czasami odnosiła wrażenie, że jej życie z Casimirem składa się z szeregu oficjal-
nych obowiązków, rozdzielanych posiłkami lub uroczystymi przyjęciami, podczas któ-
rych siedział po przeciwnej stronie stołu lub na drugim końcu sali.
No i oczywiście nadal widywał Bena, lecz w jego kontakty z synkiem wkradła się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]